Teoretycznie od kilku lat lokator może wykupić od spółdzielni mieszkanie lokatorskie lub własnościowe wybudowane ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Problem jednak w tym, że zakaz, który uniemożliwiał wykupy, uchylono tylko w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Pozostawiono go w ustawie o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego. Powoduje to spory i bałagan.
– Sąd Najwyższy uważa bowiem, że zakaz dalej obowiązuje. Jego poglądu nie podziela Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa oraz Bank Gospodarstwa Krajowego, który zarządzał tym funduszem – mówi Grzegorz Abramek, wiceprezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie.
O tym, jak duży problem sprawiają nieprecyzyjne przepisy, przekonał się Marek R.
Ile się należy
W sporze, którym zajął się SN, chodziło o wypłatę wkładu mieszkaniowego przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Kielnia" w Szczecinie. Taki wkład pokrywa część kosztów budowy lokalu. Wpłacają go osoby, które chcą mieszkać w lokalu lokatorskim.
Marek R. został członkiem „Kielni" i wpłacił 42 tys. zł na poczet wkładu mieszkaniowego. Następnie zamieszkał w przydzielonym mu mieszkaniu o powierzchni 48 mkw. Po kilku latach postanowił zrezygnować z członkostwa i z mieszkania w tej spółdzielni. Zażądał zwrotu wkładu. Spółdzielnia zorganizowała przetarg na to mieszkanie i znalazła chętnego, który był skłonny zapłacić 45 tys. zł tytułem wkładu. Następnie zwróciła wkład Markowi R. Ten zażądał więcej. Jego zdaniem wkład powinien zostać zwaloryzowany przy uwzględnieniu wartości rynkowej tego mieszkania, która wynosiła 220 tys zł, czyli oprócz 45 tys. zł powinien dostać jeszcze 35 tys zł.