Ekolodzy biją na alarm. Masowo będą realizowane inwestycje narciarskie na terenach rezerwatów i parków narodowych, mogące źle wpłynąć na przyrodę. We wtorek rząd przyjął przepisy wprowadzające uproszczenia w tym zakresie. W tej samej ustawie dokręcił jednak śrubę hodowcom niektórych zwierząt futerkowych. Trudniej będzie im budować fermy blisko ludzkich zabudowań.
Czytaj także: Decyzję środowiskową będzie łatwiej uzyskać
Lobby wygrało
Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Zezwala ono na inwestycje narciarskie, w tym budowę wyciągów na terenach do 5 ha w parkach narodowych oraz rezerwatach, bez wcześniejszej oceny oddziaływania na środowisko.
– To niebezpieczne uregulowanie wprowadzone pod dyktando narciarskiego lobby. Obawiam się, że po zmianie przepisów dojdzie do wysypu inwestycji narciarskich w górach. Inwestorzy będą budować je etapami, tak by zmieścić się w dozwolonych 5 ha. Dzięki temu będą mogli osiągnąć wszystko to, co obecnie było niemożliwe – mówi Sylwia Szczutkowska ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. I dodaje: – Inwestycje narciarskie są dużym obciążeniem dla przyrody. Wiąże się z nimi konieczność niwelacji terenu, w nocy hałasują ratraki, a przy sztucznym naśnieżaniu jest duży pobór wody. – Zdaniem Szczutkowskiej ucierpią zwierzęta, takie jak rysie, niedźwiedzie, wilki, ale też ludzie mieszkający w pobliżu. – Jest zupełnie inaczej, gdy trzeba przeprowadzić ocenę oddziaływania na środowisko. Inwestor musi sprawdzić, jaki wpływ to, co planuje, będzie miało na przyrodę. Ma też obowiązek zrekompensować szkody – mówi ekspertka.
Duże wątpliwości ma również Konrad Młyniewicz, radca prawny oraz dyrektor działu prawa administracyjnego w Kancelarii Prawnej Sadkowski i Wspólnicy.