Panująca epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 w sposób znaczący odciska swoje piętno na branży budowlanej. W jaki sposób branża poradzi sobie z problemem zakończenia realizacji nowych inwestycji lub rozbudowy już istniejących? W szczególności, czy inwestorzy i zamawiający dojdą do porozumienia w zakresie polubownego rozliczenia wzajemnych roszczeń wynikających z opóźnień w realizacji robót budowlanych?
Wpływ epidemii na wykonywanie robót budowlanych
Co najmniej od początku marca branża budowlana zaczęła odczuwać problemy wynikające z epidemii koronawirusa SARS-CoV-2. Swoiste apogeum nastąpiło wraz z wprowadzeniem przez władze publiczne obostrzeń dotyczących swobody poruszania się, zamknięcia granic, dodatkowych obowiązków nałożonych na pracodawców związanych z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się epidemii. Skutkiem tego były przede wszystkim absencja na placach budów pracowników, którzy korzystali ze zwolnień, urlopów lub podlegali obowiązkowi kwarantanny, odpływ pracowników z Ukrainy oraz ograniczenie lub wstrzymanie produkcji wielu surowców i problemy z dostawami. Wszystkie te czynniki, skumulowane niemalże w jednym czasie, spowodowały, że tempo prac na wielu inwestycjach zamarło lub uległo znacznym ograniczeniom.
W konsekwencji już teraz można twierdzić, że wiele inwestycji nie zostanie zrealizowanych w zakładanym terminie. Generuje to liczne problemy pomiędzy wykonawcami, a inwestorami (lub podmiotami oczekującymi na udostępnienie już zakontraktowanych powierzchni). W szczególności w zakresie możliwości dochodzenia przez inwestorów kar umownych z tytułu opóźnienia wykonawców w realizacji robót, a w przypadku wykonawców, szukania skutecznego sposobu na powoływanie się na okoliczności wskazujące, że do opóźnień doszło bez winy z ich strony.
Czytaj także: Koronawirus: ułatwienia dla budujących to iluzja