Właściciel działki nad jeziorem na Mazurach zgłosił do starostwa powiatowego zamiar budowy obiektu gospodarczego. Zgodnie z przepisami prawa budowlanego budowa wolno stojących parterowych budynków gospodarczych o powierzchni do 35 mkw., podobnie jak wolno stojących budynków rekreacji indywidualnej o takim samym metrażu nie wymaga pozwolenia na budowę, lecz zgłoszenia.
Czytaj także: Gdy zgłoszenie zamiaru budowy stanie się bezprzedmiotowe, postępowanie należy umorzyć
Starosta nie zgłosił sprzeciwu, toteż inwestycja przebiegała legalnie. Gdy jednak zbliżała się do finału, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał roboty i nakazał rozbiórkę budynku wraz z przyłączami elektrycznym i wodno-kanalizacyjnym, o których w ogóle nie było mowy w zgłoszeniu. Stwierdził, że zamiast budynku gospodarczego powstał budynek rekreacji indywidualnej. Posadowiony na fundamencie, miał wszystkie instalacje, wewnątrz pokój z kominkiem, całkowicie wyposażoną łazienkę, a na zewnątrz werandę, taras i pergolę. Budynek liczył ponad 46 mkw., a do jeziora było niespełna 20 m.
Uzasadniając nakaz rozbiórki, PINB powołał się na rozporządzenie wojewody warmińsko-mazurskiego ustanawiające obszar chronionego krajobrazu, na którym obowiązuje zakaz lokalizowania obiektów budowlanych w odległości mniejszej niż 100 m od brzegów jezior i rzek. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Olsztynie utrzymał w mocy decyzję.
Ustalenia organów nadzoru budowlanego są błędne i wewnętrznie sprzeczne – zarzucił pełnomocnik inwestora w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie. Nie uzasadniono, dlaczego uznano, że budynek na działce jest domem letniskowym, któremu nie wystarcza zgłoszenie, lecz wymaga pozwolenia na budowę ze względu na powierzchnię zabudowy. Błędnie zakwalifikowano do niej powierzchnię tarasu. Nie uwzględniono także istnienia wyjątków od zakazu zabudowy. Nie wzięto pod uwagę, że inwestycja powstała na podstawie zgłoszenia do starostwa powiatowego, od którego nie wniesiono sprzeciwu.