Jeśli nauczyciele zastrajkują i nie będą chcieli zasiąść w komisji egzaminacyjnej, mogą ich zastąpić pedagodzy z innej szkoły lub emeryci. Takie rozwiązanie zaproponowano w projektach nowelizacji rozporządzeń o szczegółowych warunkach przeprowadzania egzaminów maturalnych, gimnazjalnych i ósmoklasisty. W poniedziałek oba projekty zostały skierowane do konsultacji publicznych.

Czytaj także: MEN rozbraja strajk nauczycieli - egzaminatorzy spoza szkoły zastąpią protestujących

Szefowa resortu edukacji tłumaczy, że projekty rozporządzeń powstały z inicjatywy szkół. - Uczniowie muszą przystąpić do egzaminów, aby ukończyć rok szkolny, dlatego na prośbę dyrektorów szkół, zmieniamy przepisy projektów rozporządzeń by były bardziej elastyczne. Tak jak deklarowaliśmy wcześniej, tegoroczne egzaminy odbędą się i nie ma możliwości ich przełożenia – napisała w komunikacie przesłanym do mediów szefowa MEN Anna Zalewska.

Problem jednak w tym, że dyrektorzy, choć uważają, że większa elastyczność przepisów może ułatwić im pracę, nie są wcale tymi regulacjami zachwyceni. – To nie rozwiązuje problemu. MEN zrzucił teraz całą odpowiedzialność za egzaminy na dyrektorów szkół – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (dyrektorzy w świetle przepisów mają obowiązek zapewnić zastępstwa). – Dyrektorzy nie decydują o wynagrodzeniach, nie mogą dać podwyżek, by uniknąć strajku, a mają uratować egzaminy – dodaje Marek Pleśniar.

Ponadto, w projekcie nowelizacji rozporządzenia nie przewidziano dla zastępczych egzaminatorów wynagrodzenia, co dodatkowo utrudni dyrektorom znalezienie zastępstwa.