Szefowie Deutsche Grammophon mieli wyczucie, gdy w połowie roku zdecydowali, że wydadzą płytę zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego, nie wiedząc, kto nim zostanie. Album Seong-Jin Cho jest w sklepach w Polsce oraz w ojczyźnie pianisty, niebawem będzie dostępny na całym świecie.
W Korei Południowej w dniu premiery ustawiały się długie kolejki, bo Seong-Jin Cho stał się bohaterem. To w końcu pierwszy pianista z tego kraju, który zwyciężył w Konkursie Chopinowskim. Album szybko zawędrował tam na pierwsze miejsca list bestsellerów, w ciągu niespełna tygodnia trzykrotnie zdobył status platynowej płyty.
Dla polskiego odbiorcy fonograficzny debiut koreańskiego pianisty, powstały we współpracy Deutsche Grammophon z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina, jest z kolei okazją do konkursowych wspomnień, a także do posłuchania jego nagrań w atmosferze pozbawionej emocji, które towarzyszyły warszawskiej rywalizacji. Seong-Jin Cho zaś prezentuje się jak dojrzały pianista, wobec którego nie trzeba stosować taryfy ulgowej.
Repertuar, jaki wybrano z jego konkursowych występów, budzi szacunek: potężny cykl 24 preludiów z op. 28, wielka Sonata b-moll z „Marszem żałobnym", Polonez As-dur, za którego wykonanie dostał specjalną nagrodę, i na okrasę jeden z nokturnów. Taką płytę chciałby mieć w dorobku niejeden znacznie bardziej doświadczony artysta.
Wysłuchane raz jeszcze interpretacje Seong-Jin Cho potwierdzają atuty, którymi zachwycił jurorów, a ci niemal jednomyślnie dawali mu najwyższe oceny. On z niesłychaną atencją traktuje partytury Chopina, nie pozwalając sobie na odstępstwa w nutach. Ma świetną technikę, potrafi grać z ogromną swobodą. W jego stylu nie ma odrobiny kontrowersji, ale brakuje nieco bardziej osobistego tonu.