Google swoją nową funkcję na Gmailu wprowadził w maju bieżącego roku. Polega ona na tym, że program oparty na sztucznej inteligencji automatycznie kończy za użytkownika zaczęte zdanie albo sugeruje kolejne. Technologia o nazwie Smart Compose ma pomagać w szybszy i wygodniejszy sposób pisać maile służbowe czy wiadomości do bliskich. Na przykład gdy zaczniemy pisać „Kocham”, automat zasugeruje nam najczęściej używane końcówki - „cię” albo „to”.
Czytaj także: Facebook oskarżony o dyskryminację. Niektóre oferty pracy widzieli tylko mężczyźni
Od teraz jednak na pewno w sugestiach nie zobaczymy „jej” lub „jego”. Jak dowiedziała się agencja Reautersa, Google postanowił wykluczyć z tej funkcji zaimki osobowe i dzierżawcze, wskazujące na płeć danej osoby, z obawy, że automat zostanie posądzony o bazowanie na stereotypach płciowych. Mogłoby się zdarzyć bowiem, że program błędnie określi czyjąś płeć w zdaniu i w efekcie urazi użytkownika bądź odbiorcę wiadomości (jeśli nadawca przegapi błąd).
I choć w życiu codziennym tego typu wpadki mogą szczególnie nie razić i chyba każdy kiedyś zmagał się z niefortunną autokorektą, to w mailach służbowych mogą okazać się ogromną wpadką. Google wykrył problem już w styczniu tego roku, gdy jeden z inżynierów napisał w programie: „Spotykam się z inwestorem w przyszłym tygodniu”, a Smart Compose zaproponował następujące pytanie: „Czy chcesz go spotkać?”. Automat nie brał pod uwagę możliwości, że wspomnianym inwestorem może być kobieta.
Czytaj także: Seremi ma w Polsce większe szanse niż Alexa. Amazon ma konkurenta