W ostatnią środę de Juniac na internetowej konferencji pożegnał się z mediami. Nie ukrywał emocji. I to nie wtedy, kiedy podawał nowe niepokojące informacje o kryzysie wywołanym pandemią COVID-19, tylko wówczas, gdy mówił: —To będzie dzisiaj moja ostatnia prezentacja przed mediami. Pod koniec miesiąca przekażę moje stanowisko Willie Walshowi.
Oficjalnie nie wiadomo, dlaczego de Juniac odchodzi. Ani dokąd. Bo z pewnością nie na emeryturę. Wiadomo, że nie pozostanie bezrobotny, bo już teraz pytany o plany na przyszłość, mówi: Nic nie mogę powiedzieć, bo sprawa nie jest do końca zamknięta. Gdybym mógł to ujawnić, z pewnością bym wam powiedział.
Cokolwiek by to było, to ten 58-letni Francuz już ma za sobą imponującą karierę. Skończył elitarne francuskie uczelnie, pracował w administracji państwowej, był między innymi szefem gabinetu Christine Lagarde, kiedy sprawowała stanowisko minister gospodarki. Był też prezesem Air France, a po fuzji Air France-KLM.
Do historii z pewnością przejdzie jako aktywny lobbysta dla tej branży. Często wypowiadający się ostro, bez cienia francuskiej dyplomacji. I był w tym skuteczny. A IATA dzięki publikowaniu wiarygodnych prognoz i nagłaśnianiu zapaści w jakiej znalazło się światowe lotnictwo skłoniło rządy do udzielenia pomocy publicznej przewoźnikom. Dla porównania siostrzana organizacja Airport Council International (ACI) już nie była tak sprawna i tak skuteczna. Pomoc dla lotnisk, które tkwią w takiej samej zapaści, jak linie lotnicze, jest niepomiernie skromniejsza.
Willie Walsh