Światełko w tunelu ślepnącego malarza

„Trudne światło" Gonzáleza to powieść kontemplacyjna o przyjmowaniu życia z jego wszelkimi blaskami i cieniami.

Publikacja: 12.04.2018 18:25

Tomás González Trudne światło przeł. Marta Szafrańska-Brandt Znak, Kraków 2018

Tomás González Trudne światło przeł. Marta Szafrańska-Brandt Znak, Kraków 2018

Foto: Rzeczpospolita

Tomás González (ur. 1950) debiutował w 1983 r. powieścią „Na początku było morze". Był wtedy barmanem w Medellín. Dziś jest znany i ceniony, ale unika rozgłosu i rzadko się pokazuje. Szósta powieść „Trudne światło" z 2008 r. to jednocześnie jego pierwsze dzieło przełożone na polski.

Oparta jest na niedopowiedzeniu oraz zmysłowości. Zarówno w wymiarze sensualności opisów, jak i cielesności, będącej ważnym elementem historii. González opowiada bowiem o ślepnącym malarzu Davidzie, który dzieli życie pomiędzy Kolumbią a USA.

Na jednej płaszczyźnie narrator – sam David – wspomina spełnione życie u boku żony Sary. Przeżyli wspólnie 50 lat i mieli trzech synów. Nie ominęły ich dramaty, jakim był wypadek syna Jacoba. Młody chłopak po kraksie samochodowej nigdy już nie wrócił do zdrowia. Cierpiał silne bóle i postanowił skończyć z życiem, poddając się eutanazji w jednej z amerykańskich klinik.

Na drugim poziomie David opowiada o swej starości, którą spędza w Kolumbii. Sara zmarła dwa lata wcześniej. Czasem odwiedzają go synowie z wnukami, ale poza gospodynią Angelą i jej mężem ogrodnikiem David nie widuje żadnych ludzi. Wspomina swoje obrazy i opowiada o gasnącym wzroku, który dla niego jako malarza jest zmysłem szczególnym.

„Trudne światło" nie ma w sobie nic z eutanazyjnego manifestu. Nie jest to także dramat rodzinny. Niektórzy krytycy klasyfikują dzieło Kolumbijczyka jako powieść o sztuce i artyście. Rzeczywiście David nieustannie opowiada o obrazach. Zwłaszcza o jednym, który malował w czasie, gdy jego syn rozstawał się z życiem. To malunek morskiej kipieli wzburzonej przez nowojorski prom kursujący między Manhattanem a Staten Island. David drobiazgowo opisuje zieleń wody zmąconą białą pianą. Wyobrażamy sobie ten obraz i rozumiemy, że David w rzeczywistości usiłuje namalować śmierć syna.

Niedługa, dwustustronicowa powieść Kolumbijczyka to stylistyczny diament. Rodzaj utworu kontemplacyjnego, gdzie narrator z niezmąconym spokojem patrzy na wszelkie radości, przygody oraz smutki, jakie mu się w życiu przytrafiły. Wewnętrzny spokój narratora ma wymiar niemal mistyczny. Nie na darmo powieść rozpoczyna cytat z Williama Blake'a (przekład Wiesława Juszczaka): „Gdyby wrota postrzegania oczyszczone zostały, każda rzecz ukazałaby się człowiekowi taką, jaka jest, nieskończoną."

Tomás González (ur. 1950) debiutował w 1983 r. powieścią „Na początku było morze". Był wtedy barmanem w Medellín. Dziś jest znany i ceniony, ale unika rozgłosu i rzadko się pokazuje. Szósta powieść „Trudne światło" z 2008 r. to jednocześnie jego pierwsze dzieło przełożone na polski.

Oparta jest na niedopowiedzeniu oraz zmysłowości. Zarówno w wymiarze sensualności opisów, jak i cielesności, będącej ważnym elementem historii. González opowiada bowiem o ślepnącym malarzu Davidzie, który dzieli życie pomiędzy Kolumbią a USA.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce