Koronawirus: obawy personelu medycznego w sprawie odsyłanych przez szpitale zakaźne pacjentów z negatywnym wynikiem testu

Medycy boją się, że chorzy odsyłani ze szpitali zakaźnych mogą rozsiewać wirusa mimo negatywnego wyniku testu.

Aktualizacja: 03.04.2020 14:13 Publikacja: 02.04.2020 19:52

Jak poinformował GIS, na 2692 zakażonych 461 to członkowie personelu medycznego

Jak poinformował GIS, na 2692 zakażonych 461 to członkowie personelu medycznego

Foto: EAST NEWS

W Warszawie pacjent z objawami zapalenia płuc – kaszlem, dusznością i gorączką – trafia zwykle do przekształconego w jednoimienny szpital zakaźny Szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej. Tam, w specjalnie wyznaczonym miejscu szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), pobiera się od niego wymaz i wysyła próbkę do badania na obecność Covid-19. Jeśli wynik okaże się ujemny, chory trafia do jednej ze zwykłych placówek, najczęściej do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego na Banacha.

Zaraza wśród zdrowych

Tu traktowany jest jak osoba zdrowa, bez podejrzenia koronawirusa. Tymczasem, jak tłumaczą wirusolodzy, test na obecność Covid-19 jest wiarygodny, jeśli zrobi się go między piątym a siódmym dniem od zakażenia. Zdaniem prof. Włodzimierza Guta, doradcy głównego inspektora sanitarnego, nie ma sensu go robić, zanim wystąpią objawy, bo jego wynik będzie fałszywie ujemny. – Tacy potencjalnie fałszywie ujemni chorzy trafiają do nas na normalne oddziały, między innych chorych i personel niechroniony specjalnymi kombinezonami – mówi lekarz z Banacha.

Czytaj także: Szpital na Banacha w Warszawie zamknięty. Lekarze chcą pozwać szpital

– Dodatkowych środków ostrożności nie stosuje się także na sali operacyjnej, bo skoro pacjent jest „ujemny", to uznaje się go za bezpiecznego. Lada chwila cały szpital zostanie poddany kwarantannie, bo okaże się, że któryś z odesłanych z SOR na Wołoskiej w rzeczywistości był zakażony – mówi lekarz pracujący na bloku operacyjnym.

Zamknięcia oddziałów

Medycy obawiają się „efektu koronadomina", czyli kaskadowego wyłączania z użytku kolejnych oddziałów, a nawet całych szpitali. Jeśli bowiem Covid zostanie stwierdzony u jednego z pacjentów, kwarantannie poddawani są wszyscy, którzy mieli z nim styczność. A to może sprawić, że Polaków nie będzie miał kto leczyć.

Informacje o kolejnych oddziałach zamykanych z powodu kwarantanny pojawiają się w mediach regularnie. W czwartek zamknięto cały 90-łóżkowy oddział w Gryficach. Kilka dni wcześniej trzy z 15 oddziałów stołecznego Szpitala Bródnowskiego, gdzie liczba osób z pozytywnym wynikiem testu urosła do 79.

Koronawirus zbiera żniwo nie tylko w postaci zakażeń. Wstrzymanie operacji planowych ze względu na zagrożenie infekcji to dla wielu pacjentów groźba poważnych problemów zdrowotnych, a dla niektórych nawet wyrok śmierci.

– Już przed epidemią chorzy czekali na te zabiegi w wielotygodniowych kolejkach. Niektórzy mogą po prostu nie doczekać operacji – mówi dr Łukasz Jankowski, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. A dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego dodaje, że problem gorszej dostępności do świadczeń zdrowotnych będzie dotyczyć wszystkich krajów, które borykały się z wirusem: – Dzisiaj wszystkie systemy ochrony zdrowia koncentrują się na walce z koronawirusem, co w sposób oczywisty odbija się na pacjentach z innymi schorzeniami. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest opisany przez „Rzeczpospolitą" przypadek ciężarnej, która w kilku miastach na Dolnym Śląsku nie mogła znaleźć lekarza, który przeprowadzi u niej badanie, które powinno się zrobić w określonym momencie ciąży – mówi dr Jerzy Gryglewicz.

Problem braku dostępu do świadczeń jest szczególnie groźny w przypadku pacjentów z chorobami onkologicznymi, którzy nie weszli jeszcze na ścieżkę leczenia, ale także zapisanych na operacje planowe. Na przykład w neurochirurgii wydłuży się kolejka do zabiegów wycięcia guzów mózgu, które nie zostały uznane za przypadki ostre (które trzeba zoperować natychmiast), ale tylko za „pilne", mogą wiązać się z poważnym zagrożeniem dla chorego. Dziś na operację guza, który wprawdzie zagraża życiu, ale nie wymaga zabiegu w celu ratowania życia, czeka się nawet dwa–trzy miesiące.

– Wykonywane są tylko operacje ratujące życie: guzy mózgu zagrażające wgłobieniem, krwiaki śródczaszkowe, krwawiące malformacje, naczyniowe mózgu, np. tętniaki mózgu. Pozostałe operacje neurochirurgiczne w trybie planowym są wstrzymane – przyznaje dr Tomasz Szymański, neurochirurg z Porozumienia Chirurgów (PCh).

Groźny brak krwi

Jak podkreśla dr Renata Florek–Szymańska z PCh, chirurg ogólny i naczyniowy, nawet przy najlepszym zabezpieczeniu przed zakażeniem niektóre zabiegi planowe i tak nie mogłyby być wykonywane ze względu na niedostateczną ilość krwi: – Ilość krwi zawsze jest ograniczeniem, a w tej chwili są jej dramatyczne braki. W przypadku operacji na naczyniach musi być zabezpieczona krew, tym bardziej że nasi pacjenci często biorą leki, które wpływają na krzepnięcie krwi.

Zdaniem specjalistów w nieco lepszej sytuacji niż pacjenci neurologiczni są osoby czekające na planowy zabieg endoprotezoplastyki stawu biodrowego czy kolanowego, jednak również ich stan może się znacznie pogorszyć do czasu przesuniętego o wiele miesięcy zabiegu.

W Warszawie pacjent z objawami zapalenia płuc – kaszlem, dusznością i gorączką – trafia zwykle do przekształconego w jednoimienny szpital zakaźny Szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej. Tam, w specjalnie wyznaczonym miejscu szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), pobiera się od niego wymaz i wysyła próbkę do badania na obecność Covid-19. Jeśli wynik okaże się ujemny, chory trafia do jednej ze zwykłych placówek, najczęściej do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego na Banacha.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara