Lekarze mają podpisywać lojalki , choć jeszcze nie ma podstawy prawnej

Dyrektorzy szpitali każą specjalistom podpisywać umowy, powołując się na ustawę, której jeszcze nie ma.

Aktualizacja: 19.06.2018 17:34 Publikacja: 19.06.2018 17:22

Lekarze mają podpisywać lojalki , choć jeszcze nie ma podstawy prawnej

Foto: Adobe Stock

Tuż przed sezonem urlopowym szefowie niektórych placówek próbują zabezpieczyć się przed brakami kadrowymi, powołując się na nieistniejące prawo. Jak informuje Związek Zawodowy Anestezjologów (ZZA), wielu dyrektorów szpitali wywiera presję na anestezjologów, by podpisywali umowy lojalnościowe.

Co ciekawe, powołują się przy tym na nieobowiązujący jeszcze art. 4 ust. 3 pkt. 2 projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, który od 8 maja znajduje się w konsultacjach publicznych. Chodzi o zobowiązanie do dyżurowania tylko w jednym szpitalu. „Czyniąc zadość obowiązkowi wskazanemu w art. 4 ust. 3 pkt 2 ustawy o zmianie ustawy z dnia(...), zobowiązuję się do nieudzielania tożsamych dla tutejszego pracodawcy świadczeń opieki zdrowotnej u innego pracodawcy realizującego umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia z co najmniej jednego z zakresów, o których mowa w art. 15 ust. 2 pkt. 3,4, 6–13, 15 i 16” – czytamy w oświadczeniu lekarza specjalisty, który dostał od swojego dyrektora członek ZZA.

Związkowcy zwracają uwagę, że oświadczenie z wykropkowanym miejscem na datę wejścia w życie ustawy jest nieważne. Tym bardziej że data jego podpisania byłaby niezgodna z terminem wejścia w życie samej nowelizacji.

 

– Zobowiązywanie lekarzy „do nieudzielania świadczeń”, które pracodawcy opierają na nielegalnej podstawie prawnej, to nadużycie wobec pracownika – podkreśla dr Jerzy Wyszumirski, przewodniczący Związku Zawodowego Anestezjologów. I ostrzega, że ZZA będzie zgłaszał przypadki nielegalnych i bezprawnych działań dyrektorów do Państwowej Inspekcji Pracy i do sądów pracy.

Skąd ta desperacja szefów szpitali? Zdaniem samych lekarzy mogą w ten sposób zabezpieczać się przed brakami kadrowymi.

– W sezonie urlopowym zawsze najtrudniej o obsadę dyżurową, a takie zobowiązanie zmusiłoby specjalistów do rezygnacji z dorabiania w innych szpitalach i skupieniu się na jednostce macierzystej. Intencje szefów placówek są więc w pewnym sensie usprawiedliwione. Tyle że powinni wiedzieć, że w ten sposób łamią prawo – mówi jeden z naszych rozmówców. I dodaje, że o ile taki wybieg nie zadziała na anestezjologów, którzy zwykle nie mają kłopotu ze znalezieniem pracy, o tyle może okazać się skuteczny w przypadku lekarzy innych specjalizacji. – Na przykład internistów całe życie zatrudnionych na oddziale wewnętrznym powiatowego szpitala i dorabiających sobie na dyżurach w szpitalu w ościennym powiecie. Tyle że takie zagranie jest nieetyczne – dodaje nasz rozmówca.

Tym bardziej że projekt nowelizacji przewiduje, że każdy specjalista, który zdecyduje się na podpisanie zobowiązania lojalnościowego, ma zagwarantowaną pensję zasadniczą w wysokości 6,75 tys. zł brutto i od tej kwoty liczone dodatki, m.in. za dyżury. Oświadczenia, jakie dostali do podpisu członkowie ZZA, nie mówią nic o wysokości pensji.

Artykuł 4 ust. 3 pkt 2 projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych to realizacja porozumienia ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego z Porozumieniem Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), Zakłada ono nie tylko podwyżki dla specjalistów, którzy zobowiążą się do pracy w jednym szpitalu z kontraktem z NFZ, ale i podwyżki dla rezydentów (do 4 tys. zł w specjalizacji zwykłej, tj. dermatologia, i 4,7 tys. zł dla specjalizacji priorytetowych, m.in. anestezjologii i intensywnej terapii, geriatrii, chirurgii: ogólnej i onkologicznej, pediatrii czy psychiatrii).

 

 

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Wojciech Kozłowski, radca prawny, partner w kancelarii Dentons

Dziś zobowiązywanie lekarzy specjalistów do podpisania zobowiązania do niewykonywania świadczeń u innego niekonkurencyjnego pracodawcy z kontraktem z NFZ narusza prawo. Nie ma bowiem ani bezpośredniego, ani wyłącznego związku wartości pracy u pracodawcy X z wykonywaniem lub niewykonywaniem pracy u niekonkurencyjnego podmiotu Y. Nie ma więc podstaw do uzależniania wynagrodzenia lub kontynuacji zatrudnienia od podpisania takiego zobowiązania. Lekarze powinni negocjować warunki zatrudnienia i wynagrodzenia właściwe do zakresu obowiązków i sytuacji na rynku, a nie być standardowo zobowiązywani do niewykonywania świadczeń na rzecz innego pracodawcy.

Takie założenia są w mojej ocenie niekonstytucyjne. Z lekarza specjalisty nie można przecież robić niewolnika.

 

Tuż przed sezonem urlopowym szefowie niektórych placówek próbują zabezpieczyć się przed brakami kadrowymi, powołując się na nieistniejące prawo. Jak informuje Związek Zawodowy Anestezjologów (ZZA), wielu dyrektorów szpitali wywiera presję na anestezjologów, by podpisywali umowy lojalnościowe.

Co ciekawe, powołują się przy tym na nieobowiązujący jeszcze art. 4 ust. 3 pkt. 2 projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, który od 8 maja znajduje się w konsultacjach publicznych. Chodzi o zobowiązanie do dyżurowania tylko w jednym szpitalu. „Czyniąc zadość obowiązkowi wskazanemu w art. 4 ust. 3 pkt 2 ustawy o zmianie ustawy z dnia(...), zobowiązuję się do nieudzielania tożsamych dla tutejszego pracodawcy świadczeń opieki zdrowotnej u innego pracodawcy realizującego umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia z co najmniej jednego z zakresów, o których mowa w art. 15 ust. 2 pkt. 3,4, 6–13, 15 i 16” – czytamy w oświadczeniu lekarza specjalisty, który dostał od swojego dyrektora członek ZZA.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów