Mateusz Ponitka: Chcemy dokończyć pracę

Obrońca reprezentacji Polski Mateusz Ponitka mówi o meczu z Chorwacją (początek o 18, transmisja w TVP Sport), który może dać Polakom awans na mistrzostwa świata w Chinach.

Aktualizacja: 22.02.2019 10:29 Publikacja: 22.02.2019 10:24

Mateusz Ponitka: Chcemy dokończyć pracę

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Chorwaci wybrali na arenę meczu z Polską halę w Varażdinie, w której jeszcze w tych eliminacjach nie grali. Być może spodziewają się tam gorącej atmosfery, liczą na bliskość trybun. To może przeszkadzać w trafianiu do kosza?

Mateusz Ponitka: Kluczem jest tutaj doświadczenie, którego nam nie brakuje. W każdej lidze w Europie, nawet na świecie znajdzie się taka specyficzna hala, gdzie kibice tworzą gorącą atmosferę. Wiele razy graliśmy przed wypełnionymi trybunami: na EuroBaskecie, w eliminacjach, a nawet w rozgrywkach ligowych. Nie powinno to mieć większego znaczenia w piątek.

Lubi pan, gdy jest głośno, rywal się nakręca, a wy razem z nim?

Grałem w Turcji, w Pinarze Karsiyaka, gdzie są fanatyczni kibice. Turcja, Grecja, Serbia, Chorwacja - pod tym względem nie ma różnicy. Dla mnie nie ma to znaczenia. Będziemy gotowi mentalnie, żeby sprostać zadaniu.

Wygrać na szczęście nie musicie. Mecz z Holandią w poniedziałek to wasz wentyl bezpieczeństwa?

Najgorszy scenariusz to granie ostatniego meczu z nożem na gardle. Mieliśmy już taką sytuację z Białorusią, teoretycznie słabszym rywalem, my w pełnym składzie i przegraliśmy dość wysoko, a potem musieliśmy wygrać z Estonią. Powinniśmy się skupić na pierwszym meczu, starać się wygrać i mieć spokój. Wtedy mecz z Holandią w Gdańsku byłby świętem kibiców. Stąpajmy jednak wszyscy twardo po ziemi.

Chorwacja nie ma największych nazwisk, zawodnicy mogą stanowić zagadkę dla was, więc pewnie dużą rolę odegra skauting, przygotowanie się do meczu?

Nie zawsze najbardziej znane nazwiska robią różnicę. Mamy z historii przykłady, że zespoły pozbawione największych gwiazd dochodziły do finału, walczyły o medale. Nie można się pocieszać, że nie będzie ludzi z NBA, Euroligi. Zamiast nich będą inni, głodni gry dla swojego kraju, a to jest dodatkowa motywacja. Trzeba skupić się na sobie, żeby być mentalnie przygotowanym, a potem, bez taryfy ulgowej, nacisnąć Chorwatów.

Gospodarze spróbują się nas was rzucić?

Oglądaliśmy ich mecze i widać, że nadrabiają braki jakości agresją, walecznością, siłą. Starają się popchnąć, uderzyć, wytrącić z równowagi. Nie mają nic do stracenia.

Maciej Lampe gra świetnie w kadrze. Jak bardzo ułatwia to zadanie wam, graczom obwodowym?

Na pewno to dla nas dodatkowy atut, bo przeciwnicy muszą się koncentrować na nim. Ostatnio grał świetnie. Maciek jest dużą pomocą dla nas, otwiera nam grę, dzięki niemu mamy więcej możliwości w ataku.

Gra pan w Lidze VTB, Eurocup, teraz trzeba jeszcze latać na mecze kadry. Dużo tego.

Na mecze reprezentacji przylatuję z radością. Fizycznie czuję się dobrze, choć czasami podróże dają o sobie znać tak bardzo, że ciężko funkcjonować normalnie. Ale czuję się odpowiedzialny za wyniki, jestem w drużynie od początku eliminacji. Chcemy dokończyć naszą pracę.

Chorwaci wybrali na arenę meczu z Polską halę w Varażdinie, w której jeszcze w tych eliminacjach nie grali. Być może spodziewają się tam gorącej atmosfery, liczą na bliskość trybun. To może przeszkadzać w trafianiu do kosza?

Mateusz Ponitka: Kluczem jest tutaj doświadczenie, którego nam nie brakuje. W każdej lidze w Europie, nawet na świecie znajdzie się taka specyficzna hala, gdzie kibice tworzą gorącą atmosferę. Wiele razy graliśmy przed wypełnionymi trybunami: na EuroBaskecie, w eliminacjach, a nawet w rozgrywkach ligowych. Nie powinno to mieć większego znaczenia w piątek.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Afera bukmacherska w USA. Gwiazdy NBA tańczą z diabłem
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów