Biskup Jarecki: Tylko fałszywi prorocy chcieli przypodobać się władzy

- To co prezentują nasze partie polityczne i niektórzy politycy – nawet ci wierzący, chodzący do kościoła – to jest zaprzeczenie nauki Kościoła na temat polityki – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” biskup Piotr Jarecki i dodaje, że wielu polityków nie powinno w ogóle zajmować się polityką, bo nie mają do tego odpowiedniej osobowości.

Aktualizacja: 03.04.2019 17:17 Publikacja: 03.04.2019 12:58

Biskup Piotr Jarecki

Biskup Piotr Jarecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Minął już ponad tydzień od publikacji dokumentu społecznego Episkopatu Polski „O ład społeczny dla wspólnego dobra” i nie ma żadnego rezonansu. Episkopat nie powinien jasno i wyraźnie pokazać politykom ich miejsca i powiedzieć, że żadna partia nie ma prawa do podpierania się autorytetem Kościoła w swojej działalności politycznej?

Jest to tylko jedna strona medalu. Tą drugą - nawet ciemniejszą, smutniejszą stroną - jest włączanie polityki w misję ewangelizacyjną, czyli misję zbawczą, jaką prowadzi Kościół. Chęć posługiwania się polityką i politykami w tej misji. Przed tym także nauka społeczna Kościoła przestrzega. Chęć wprowadzania czy umacniania cywilizacji, kultury chrześcijańskiej za pomocą narzędzi politycznych.

Wszystkim trzeba nieustannie przypominać naukę Kościoła na temat władzy, także politycznej. Na temat demokracji, która według nauki społecznej Kościoła ma być demokracją dojrzałą, spełnioną. My tego nie realizujemy! W encyklice „Centesimus annus” Jan Paweł II opisuje negatywne strony źle realizowanej i źle rozumianej demokracji. Jeśli ci, którzy są u władzy nie dbają o sprawiedliwość. Wszyscy dziś mówią o dobru wspólnym a mało kto to rozumie. Jeszcze rzadziej jest ono realizowane. Jeśli politycy większość swoich przedsięwzięć podejmują tylko w kluczu zdobycia jak największej ilości głosów w najbliższych wyborach, to jest przejaw tego co w innej encyklice „Sollicitudo rei socialis” Jan Paweł II nazywa największymi zagrożeniami współczesności. Pogoń za władzą dla władzy, a co za tym często się kryje - pogoń za posiadaniem. Tragedia. To właśnie rani demokrację. Proszę zobaczyć co zrobiliśmy z trójpodziałem władzy w Polsce. Także na ten temat Kościół ma precyzyjną naukę. Powinniśmy ją upowszechniać.

To dlaczego biskupi w różnych sprawach politycznych, które działy się w ciągu ostatnich kilku lat milczeli?

Raczej nie milczeliśmy, ale za rzadko zabieraliśmy merytorycznie głos. Przyczyn jest wiele. Jedną z nich są nasze problemy z przejściem od wiary, przez religijność do pobożności, w znaczeniu życia po Bożemu. Wiarę nieraz zawężamy do kultu. Inną przyczyną jest to, że za dużo jest świata w Kościele a za mało Kościoła, którego życzył sobie Pan Jezus. Papież Franciszek przestrzega przed „światową duchowością”. Benedykt XVI nawoływał do "odświatowienia Kościoła". Mamy bardzo często związane ręce. Niektórzy z nas stosują taki argument: „uważajmy, nie mówmy skrajnie, nie mówmy całej prawdy, bo to zostanie wykorzystane jakobyśmy byli przeciwnikami tych, którzy są teraz u władzy, a zwolennikami opozycji”. Niekiedy jest w nas biskupach lęk bycia prorokiem. W skrajnych przypadkach może prowadzić to do zniewolenia i kryzysu w realizacji wymiaru prorockiego w Kościele. A on jest niezbędny.

Co wiąże biskupom ręce i zamyka usta?

To może zbyt skrajne określenia. Ale niejednokrotnie jest to niepokój, że jeśli powiemy prawdę, to zostanie to odebrane jako krytyka rządzących, którzy w swojej wizji człowieka, społeczeństwa, ochrony życia, troski o biednych, sprawiedliwości społecznej są bliżsi nauczaniu Kościoła, a wyjdzie na to, że popieramy tych, którzy są dalej od tego nauczania. Nawet jeśli partia polityczna jest w swym programie najbliżej nauczania Kościoła, nie jest ona partią Kościoła i Kościół nie powinien się z nią identyfikować. Między politykiem a hierarchą zawsze musi iskrzyć. Zawsze musi być konflikt. Hierarcha jest stróżem ideału, czystych wartości i zasad a polityk musi robić wszystko – także chrześcijański polityk – co możliwe w danej rzeczywistości. I doskonale wiadomo, że tego ideału tu na świecie nie osiągniemy. I nawet jeśli polityk znajdzie najlepsze rozwiązanie, to biskup powie mu, że to za mało, bo on jest stróżem ideału.

Mam wrażenie, że usiłuje ksiądz usprawiedliwiać polityków…

Nie. Giorgio La Pira, burmistrz Florencji, którego proces beatyfikacyjny trwa, mówił, że do bycia dobrym politykiem nie wystarczy wiara i prawość moralna. Podkreślał, że trzeba mieć także profesjonalne przygotowanie i odpowiednią osobowość. W Polsce wielu ludzi – nawet ci którzy są na szczytach zaangażowania politycznego – nie powinno się polityką zajmować właśnie ze względu na brak cech osobowościowych. Jeśli ktoś jest przekonany o tym, że zna cała prawdę i nie potrzebuje się otwierać na innych ludzi, uważa przy tym, że rzeczywistość jest czarno-biała, którego nie stać na to, by z pewnych rzeczy zrezygnować a inne skorygować i jest przekonany, że tylko jego wizja jest właściwa – to taki człowiek nie powinien wchodzić wcale do polityki.

Mówi ksiądz o aktualnie rządzących?

To pana interpretacja.

Jan Paweł II mówił, że funkcja krytyczna nie jest w Kościele najważniejsza.

Tak. Na pierwszym planie stawiał pozytywne przepowiadanie, pozytywne formowanie, intelektu i serca człowieka. Ale nie możemy się wyzbywać funkcji krytycznej. Nie możemy mieć kompleksów. Kościół ma do spełnienia rolę sumienia krytycznego. Najpierw wobec siebie a potem wobec społeczeństwa. Powinniśmy naśladować wielkich proroków ludu pierwszego wybrania. Tylko fałszywi prorocy chcieli przypodobać się władzy. Prawdziwi - będący głosem Boga - stawali po stronie prawdy, bez bojaźni przed konsekwencjami.

Marzy ksiądz biskup o przewrocie?

Nie. Rewolucjonistą nie jestem. Choć chrześcijaństwo w pewnym sensie z natury jest rewolucyjne. Chrystus głosił miłość nieprzyjaciół! Każde autentyczne nawrócenie jest w pewnym sensie rewolucją. Jest zmianą kierunku, zawróceniem w kierunku Boga. Przypominam tylko nauczanie Kościoła, które trzeba upowszechniać. Nie wzywam do żadnej rewolucji w rozumieniu socjologicznym. Wzywam do uważnego studiowania nauki społecznej Kościoła. Są tam jasne wskazówki co do trójpodziału władzy, wyraźnie napisano, że dobro wspólne powinno być wypracowywane zarówno przez większość jak i mniejszość. Przecież nagannym jest styl szybkiego, nocnego procedowania przepisów. Franciszek przypomina zasadę: czas jest ważniejszy od przestrzeni. Chodzi o rozpoczęcie i kontynuowanie procesów a nie o siłowe, jak najszybsze zagospodarowanie przestrzeni politycznej. Zasadą działania polityka ma być prawda, obiektywna prawda, nie ideologia.

W rozmowie, którą w całości opublikujemy w czwartkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” warszawski biskup pomocniczy mówi także m.in. o przyczynach utraty wiarygodności przez Kościół, odnosi się również do skandali pedofilskich w Kościele.

Minął już ponad tydzień od publikacji dokumentu społecznego Episkopatu Polski „O ład społeczny dla wspólnego dobra” i nie ma żadnego rezonansu. Episkopat nie powinien jasno i wyraźnie pokazać politykom ich miejsca i powiedzieć, że żadna partia nie ma prawa do podpierania się autorytetem Kościoła w swojej działalności politycznej?

Jest to tylko jedna strona medalu. Tą drugą - nawet ciemniejszą, smutniejszą stroną - jest włączanie polityki w misję ewangelizacyjną, czyli misję zbawczą, jaką prowadzi Kościół. Chęć posługiwania się polityką i politykami w tej misji. Przed tym także nauka społeczna Kościoła przestrzega. Chęć wprowadzania czy umacniania cywilizacji, kultury chrześcijańskiej za pomocą narzędzi politycznych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kościół
Konferencja naukowa „Prawo i Kościół”
Kościół
Spanie z księdzem, stworzenie sekty. Analiza decyzji kard. Kazimierza Nycza w głośnej sprawie
Kościół
Nie żyje ks. Roman Kneblewski. Słynący z kontrowersji duchowny miał 72 lata
Kościół
Spanie z księdzem, stworzenie sekty. Watykan zajmie się katolicką wspólnotą spod Warszawy
Kościół
Wybory samorządowe 2024. KEP wyjaśnia, czym powinni kierować się wierzący