Odwołanie prymasa Polski z funkcji odpowiedzialnego za zespół powołujący komisję ds. pedofilii w Kościele, potem de facto likwidacja Katolickiej Agencji Informacyjnej, rezygnacja prezesa i wiceprezesa tej instytucji złożona, gdy biskupi postanowili sprowadzić agencję do roli biura prasowego – to kolejne z całej serii wydarzeń, które uświadamiają, w jakiej sytuacji znajduje się Kościół w Polsce. To już nie jest powolny proces wygasania jego znaczenia, ale prawdziwy demontaż dokonywany przez przerażonych wizją zmian hierarchów. Wielu z nich jest bowiem tak przestraszonych faktem, że coś się zmienia, że występuje przeciw samej idei zmiany i w efekcie niszczy instytucję, która jest im powierzona.
Czytaj więcej
Gdy polscy biskupi uznali, że święty spokój i instytucjonalny biznes są ważniejsze niż uczciwość,...
Kościół pielęgnuje własny, często fałszywy obraz, który uniemożliwia mu jakąkolwiek głębszą zmianę
A jeśli szukać głębszej przyczyny, to będzie nią sama natura Kościoła, który nie tylko jest przywiązany do tradycji, ale i – wbrew często powracającym zapewnieniom – zatroskany o własną przyszłość. W efekcie, aby uniknąć unicestwienia, pielęgnuje własny, często fałszywy obraz, który uniemożliwia mu jakąkolwiek głębszą zmianę. Świetnie pokazuje to włoski ekonomista i filozof Luigino Bruni w niewielkiej książce „Kolory łabędzia”, która właśnie ukazała się w języku polskim.
To już nie jest powolny proces wygasania znaczenia Kościoła, ale prawdziwy demontaż dokonywany przez przerażonych wizją zmian hierarchów.
„Każda wspólnota odczuwa (...) przemożny lęk przed własnym unicestwieniem, ponieważ bardzo trudno jej zrozumieć, że jeśli nie zniszczy stworzonego przez siebie idola ideału, będzie skazana na śmierć – dlatego ze wszystkich sił strzeże idola mylnie utożsamianego z ideałem. Decydującym czynnikiem, który często staje na przeszkodzie rozpoczęciu prac nad obaleniem idola, jest absolutny brak gwarancji, że jakakolwiek nowa wiara zajmie miejsce tej, którą powinniśmy i chcielibyśmy obalić. Przejmuje nas lęk, że razem z obrazem Boga, który sobie stworzyliśmy, stracimy na zawsze także Jego samego” – pisze autor.