Po spotkaniu przedstawicieli MSZ „normandzkiej czwórki" w Berlinie przedstawiciel Ukrainy stwierdził, że szczyt przywódców „czwórki" stanie się możliwy, gdy Władimir Putin „będzie gotów usiąść do stołu rozmów".
– Francuska strona potwierdziła, że Macron jest zainteresowany spotkaniem. Niemiecka strona pozostaje aktywna, prezydent Poroszenko gotów jest spotkać się. Pozostaje jeden szczegół – Rosyjska Federacja – powiedział ukraiński wiceminister spraw zagranicznych Wołodymyr Pristajko.
Jednak według Kremla Putin umówił się już z nowym prezydentem Francji na spotkanie „czwórki" w czasie swej wizyty w Paryżu. Tam też przedstawił listę rosyjskich żądań wobec Kijowa: wycofanie ciężkiego uzbrojenia z linii frontu, przyjęcie ustawy o specjalnym statusie Donbasu i ogłoszenie amnestii dla separatystów. Ani słowem nie wspomniał o przekazaniu znajdującego się w Donbasie odcinka ukraińsko-rosyjskiej granicy pod kontrolę Kijowa. Przebywający w Berlinie rosyjski wiceminister Grigorij Karasin winą za brak postępów w rozmowach pokojowych obarczył Ukrainę. – Mam nadzieję, że będziemy w stanie wysłać silny sygnał do Kijowa, który teraz po prostu nie chce wypełniać mińskich porozumień pokojowych – powiedział Rosjanin.
– Sytuacja pozostaje bez zmian: ukraińska strona uważa, że separatyści znajdują się pod kontrolą Moskwy (od której Kijów domaga się wypełniania mińskich porozumień); separatyści mówią, że sami walczą z „ukraińskimi wojskami okupacyjnymi", a rosyjska strona przypomina, że w dokumentach podpisanych w Mińsku nie ma ani słowa o jej obowiązkach – mówi jeden z moskiewskich ekspertów.
Tymczasem na froncie obie strony notują po 50 ostrzałów codziennie. W ciągu ostatniego miesiąca było zaledwie kilka dni, w których ukraińska armia nie straciła żadnego żołnierza. Wydaje się, że coraz bardziej zdenerwowane sytuacją ukraińskie oddziały obecnie podejmują próby atakowania separatystów i odtworzenia linii frontu z początku 2015 roku, m.in. odbicia miejscowości Debalcewo.