Kolejna wojna Beniamina Netanjahu

Likwidacja przywódców Islamskiego Dżihadu w Gazie i Damaszku nie jest zwykłym odwetem za terroryzm.

Aktualizacja: 13.11.2019 06:46 Publikacja: 12.11.2019 18:43

Jedna z rakiet Islamskiego Dżihadu wywołała pożar w fabryczce w miejscowości Sderot

Jedna z rakiet Islamskiego Dżihadu wywołała pożar w fabryczce w miejscowości Sderot

Foto: AFP

Syreny alarmowe rozbrzmiewały we wtorek  w Izraelu niemal bez przerwy. Do południa co najmniej wystrzelona setka rakiet została przechwycona przez izraelskie antyrakiety lub wylądowała w odludnych miejscach. Ale tysiące Izraelczyków spędziło wiele godzin w schronach, a szkoły były zamknięte, jak i niektóre urzędy.

Rakiety z Gazy były odwetem Islamskiego Dżihadu za egzekucję dowódcy tej wspieranej przez Iran i drugiej największej organizacji palestyńskiej w Strefie Gazy.

W poniedziałek o czwartej nad ranem izraelskie rakiety dotarły do celu, jakim był dom Bahy Abu al-Aty, 42-letniego dowódcy Brygad al-Kuds, zbrojnego ramienia Islamskiego Dżihadu. Zginął wraz z żoną. Dwoje dzieci zostało rannych.

Tykająca bomba

Armia izraelska przyznała, że była organizatorem zamachu na „tykającą bombę" jak nazwano Bahę al-Atę. – Jego zabicie służyło likwidacji bezpośredniego zagrożenia – czytamy w oświadczeniu sił zbrojnych. Miał stać za organizacją ataków rakietowych na Izrael oraz ostrzału celów w państwie żydowskim przez palestyńskich snajperów. Nie dalej jak dziesięć dni temu na Izrael zostało wysłanych kilkanaście rakiet z Gazy, co było dziełem Islamskiego Dżihadu.

Mniej więcej w tym samym czasie co atak w Gazie 300 kilometrów na wschód trzy izraelskie rakiety eksplodowały w jednej z dzielnic Damaszku, obracając w gruzy dom jednego z liderów Islamskiego Dżihadu. Akram Al-Adżuri wyszedł cało, ale zginął jego syn i wnuczka.

Do tego ataku armia izraelska się nie przyznała, jednak na jej konto zapisuje się setki ataków na wybrane cele w Syrii, przede wszystkim członków organizacji wspieranych przez Iran.

– Terrorystów trzeba eliminować bez względu na okoliczności. Stanowią bezpośrednie zagrożenie dla Izraela – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Maurice Hirsch, były wojskowy prokurator Judei i Samarii, przypominając o likwidacji przez Amerykanów Abu Bakra al-Bagdadiego, przywódcy ISIS, czy Osamy bin Ladena z Al-Kaidy.

Jednak Izrael odstąpił w ostatnich latach od praktyki namierzania i likwidacji wrogów państwa oskarżanych o terroryzm. Rezygnacja z tej strategii była wynikiem przestrzegania nieformalnego zawieszenie broni pomiędzy rządzącym w Strefie Gazy Hamasem a Izraelem po wojnie w 2014 roku. Do ubiegłego roku panował spokój. Przed rokiem sytuacja wymknęła się spod kontroli. W czasie palestyńskich tzw. marszów powrotu w 70. rocznicę powstania państwa żydowskiego w Gazie zginęły od izraelskich kul dziesiątki osób. Na Izrael poleciały rakiety, ale nie Hamasu, lecz Islamskiego Dżihadu oraz innej proirańskiej organizacji.

Pociski Hamasu poszybowały za to na Izrael dokładnie przed rokiem. W rewanżu Izrael ostrzelał cele w Gazie, jednak nie przeprowadzono żadnej zaplanowanej egzekucji liderów Hamasu.

Terroryzm i polityka

Także i teraz przywódcy Hamasu nie byli celem izraelskich operacji,  lecz  ludzie Islamskiego Dżihadu. – Z jednej strony mamy do czynienia z reakcją na rakiety wystrzelone na Izrael całkiem niedawno, po miesiącach spokoju, ale z drugiej sytuacja polityczna w kraju jest niezwykle skomplikowana – mówi „Rzeczpospolitej" Avi Scharf, kierujący redakcją online dziennika „Haarec".

Zwraca uwagę, że premier Beniamin Netanjahu ma niezmiernie mało czasu na uniknięcie grożącej mu katastrofy za kilkanaście dni. Jeżeli nie uda mu się utworzyć rządu w najbliższych dwu tygodniach, po drugich już w tym roku wyborach do Knesetu, prokurator generalny postawi go w stan oskarżenia z powodu trzech ciążących na nim spraw korupcyjnych. Może próbować tego uniknąć, pozostając na stanowisku szefa rządu.

Jednak w wyniku wrześniowych wyborów nie był w stanie utworzyć koalicji rządowej dysponującej co najmniej 61 mandatami w 120-osobowym Knesecie. W tej sytuacji prezydent powierzył pod koniec października misję utworzenia rządu liderowi centrolewicowego sojuszu Niebiesko-Biali, byłemu szefowi sztabu armii izraelskiej, Benny'emu Gantzowi. Termin jego misji upływa za 12 dni. Jeżeli nie przedstawi rządu, prezydent poprosi parlament o wyznaczenie kandydata na premiera.

Wtedy może powstać rząd mniejszościowy pod przewodnictwem Gantza. Takiemu rozwojowi sytuacji stara się zapobiec Netanjahu stojący obecnie na czele rządu przejściowego.

Szanse Gantza

Decyzja o egzekucji liderów Islamskiego Dżihadu miała udowodnić, że premier ma wszystko pod kontrolą, a przede wszystkim sprawy bezpieczeństwa państwa, rzecz dla Izraelczyków najważniejszą. W dodatku powierzył w poniedziałek stanowisko ministra obrony w swym ustępującym rządzie Naftalemu Bennettowi, który od lat krytykuje Netanjahu za zbyt jego zdaniem łagodną politykę wobec radykalnych organizacji palestyńskich jak Hamas czy Islamski Dżihad.

Od dawna też domagał się od premiera stanowiska ministra obrony.

Partia Bennetta, Nowa Prawica, ma trzech posłów w nowo wybranym Knesecie i prowadziła już rozmowy z Bennym Gantzem na temat udziału w przyszłym rządzie. – Dając Bennettowi upragniony resort, Netanjahu liczy na to, że uniemożliwi Gantzowi sformowanie rządu, nawet mniejszościowego – mówi Awi Scharf.

Rząd ten musiałby liczyć także na tolerowanie jego działań przez 13 posłów partii mniejszości arabskiej, co nie jest wykluczone i jawi się obecnie jako jedyne rozwiązanie patowej sytuacji.

Przy tym Netanjahu i jego prawicowy blok Likud nie mają najmniejszych szans na współpracę z ugrupowaniami arabskimi. W tej sytuacji manewr Netanjahu z Bennettem oraz rozprawa z Islamskim Dżihadem jawi się jako ostatnia, lecz krucha szansa premiera na uniknięcie konfrontacji z prokuratorem. Będąc premierem, może postarać się o przeforsowanie ustawy zakazującej postawienia urzędującego szefa rządu w stan oskarżenia.

Syreny alarmowe rozbrzmiewały we wtorek  w Izraelu niemal bez przerwy. Do południa co najmniej wystrzelona setka rakiet została przechwycona przez izraelskie antyrakiety lub wylądowała w odludnych miejscach. Ale tysiące Izraelczyków spędziło wiele godzin w schronach, a szkoły były zamknięte, jak i niektóre urzędy.

Rakiety z Gazy były odwetem Islamskiego Dżihadu za egzekucję dowódcy tej wspieranej przez Iran i drugiej największej organizacji palestyńskiej w Strefie Gazy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej