Stankiewicz: Liderzy PiS i PO boją się KOD

Nawet jeśli jedność opozycji na marszu KOD była naciągana, to Jarosław Kaczyński owej jedności się obawia.

Publikacja: 08.05.2016 19:31

Obawy w PiS budzi KOD i jego ludyczna dynamika

Obawy w PiS budzi KOD i jego ludyczna dynamika

Foto: PAP, Paweł Supernak

Sobotni marsz opozycji dostał niespodziewaną zewnętrzną wycenę swej wagi. Dokładnie w momencie, gdy się rozpoczynał, Jarosław Kaczyński postanowił się zanurzyć w internecie, by w ten sposób odwrócić uwagę od tłumów zgromadzonych w Warszawie. Niechęć prezesa PiS do nowinek technicznych jest powszechnie znana. Jeśli zdecydował się więc na pogawędkę z użytkownikami sieci – których do niedawna podejrzewał o słabość do pornografii i piwka – to musiało go do tego skłonić wydarzenie naprawdę dużej rangi. Rzeczywiście, w centrali PiS nie ma obaw przed opozycją parlamentarną – Platformą, Nowoczesną czy PSL. Każda z tych partii ma własne kłopoty i nie jest gotowa na rywalizację z PiS.

Jedyne obawy w PiS budzi więc KOD i jego ludyczna dynamika – bo nie wiadomo, do czego ona doprowadzi. Emisariusze z centrali PiS obserwują wszystkie marsze i demonstracje organizowane przez KOD, skrupulatnie licząc frekwencję. Oficjalnie Kaczyński bagatelizuje działania KOD.

– Nie jest to wielkie zmartwienie. Protesty to wynik niezadowolenia z efektu wyborów – mówił na czacie. I zwracał się do uczestników marszu: – Więcej pewności siebie, więcej poczucia podmiotowości, równoprawności. To się przyda wam i waszym dzieciom.

Ale nie przypadkiem w dniu marszu PiS opublikował w internecie specjalny spot, w którym Kaczyński zaostrza język, grając na nastrojach antyimigracyjnych. O politykach opozycji uczestniczących w marszu KOD mówi m.in.: „Ci, którzy dziś maszerują – rzekomo w obronie demokracji – chcieli narzucić nam przymusowe przyjęcie imigrantów".

Marsz był sukcesem organizacyjnym opozycji, ale nic ponadto. Jeśli pod auspicjami KOD liderzy PO, Nowoczesnej, PSL czy SLD chcieli pokazać jedność, to była to jedność pozorowana. Po stronie wrogów PiS trwa bowiem podjazdowa wojna o to, kto odegra pierwsze skrzypce w starciu z Kaczyńskim. Gdy w minionym tygodniu, na fali przedmarszowej gorączki, KOD ogłosił powstanie koalicji Równość, Wolność, Demokracja, wstąpiły do niej karnie niemal wszystkie główne partie opozycji (Nowoczesna, PSL, SLD, Inicjatywa Polska, Zieloni, Stronnictwo Demokratyczne i Partia Demokratyczna). Utworzenie takiej koalicji znaczy nie tylko, że – wbrew wielokrotnym zapewnieniom Mateusza Kijowskiego – KOD wchodzi do polityki partyjnej. Znaczy także, że pod presją znalazła się Platforma, której lider Grzegorz Schetyna nie pali się do wspólnego opozycyjnego frontu i zbojkotował koalicję RWD. To niejedyne tarcia. Jeszcze przed marszem doszło do sporów o to, czy podczas imprezy PO powinna eksponować swoje partyjne szyldy, które odrzucają część wyborców. Ludzie Schetyny oświadczyli „koderom" i „nowoczesnym", że to oni płacą koszty organizacyjne, więc ze swych sztandarów nie zrezygnują – i tak zrobili. Były wreszcie na samym marszu docinki między ludźmi KOD a członkami Platformy. W finale lider Nowoczesnej Ryszard Petru postawił Schetynę pod ścianą: – Jesteśmy w stanie się zjednoczyć, jak przyjdzie do wyborów. Jesteśmy w stanie stworzyć wspólną koalicję z KOD, z Platformą, z lewicą, z PSL, żeby wygrać z tą podłą zmianą – rzucił ze sceny, budząc entuzjazm tłumów.

To nie tylko spór o polityczną strategię i polityczne szyldy, ale także o personalia i ambicje. Schetyna, który długie lata czekał na przejęcie przywództwa w Platformie, dziś nie ma ochoty abdykować, by zrobić miejsce dla Kijowskiego, o Petru nie wspominając. Działania Schetyny spotkały się nawet z krytyką byłej premier Ewy Kopacz, która uważa, że miejsce Platformy jest dziś w koalicji stworzonej przez KOD. Do tego też zmierzają działania Bronisława Komorowskiego, który w sobotę po raz pierwszy od przegranej niemal rok temu prezydentury wystąpił podczas wydarzenia politycznego.

Przyciśnięty do muru Schetyna co prawda oświadczył po marszu, że nie wyklucza wspólnej listy opozycji w wyborach do parlamentu. Mocno jednak kluczył. – Koalicja miałaby działać przy współpracy z KOD, choć bez niego. Źle by się stało, gdyby upartyjnienie KOD spowodowało kłótnię wewnątrz – ocenił w TVN 24. A zatem Jarosław Kaczyński nie jest jedynym, który obawia się KOD.

Sobotni marsz opozycji dostał niespodziewaną zewnętrzną wycenę swej wagi. Dokładnie w momencie, gdy się rozpoczynał, Jarosław Kaczyński postanowił się zanurzyć w internecie, by w ten sposób odwrócić uwagę od tłumów zgromadzonych w Warszawie. Niechęć prezesa PiS do nowinek technicznych jest powszechnie znana. Jeśli zdecydował się więc na pogawędkę z użytkownikami sieci – których do niedawna podejrzewał o słabość do pornografii i piwka – to musiało go do tego skłonić wydarzenie naprawdę dużej rangi. Rzeczywiście, w centrali PiS nie ma obaw przed opozycją parlamentarną – Platformą, Nowoczesną czy PSL. Każda z tych partii ma własne kłopoty i nie jest gotowa na rywalizację z PiS.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej