W ostatnim rankingu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego DESI 2019 Polska zajęła 25. miejsce wśród 28 państw Unii Europejskiej. I to właśnie powinno budzić największy niepokój w związku z przygotowywaniem zakrojonej na wielką skalę akcji, w której miliony Polaków będą podawały przez internet dane o swym wykształceniu, tożsamości etnicznej czy miejscu pracy.

Pojawia się tu olbrzymie ryzyko dla zachowania prawa do prywatności. Praktyka pokazuje bowiem, że Polacy – podobnie zresztą jak inne narody – masowo ignorują problem prywatności w sieci, na potęgę instalując na przykład aplikacje, które zbierają z ich smartfonów cenne dla reklamodawców żniwo w postaci gigantycznej liczby informacji na nasz temat. Ryzyko wyłudzania danych przy okazji spisu też może okazać się poważnym problemem.

Innym powodem do niepokoju jest olbrzymi rozbrat pomiędzy zaawansowaniem cyfrowym sektora prywatnego i publicznego. Mamy jeden z najbezpieczniejszych systemów bankowych, bijemy rekordy w płatnościach elektronicznych, terminale bezstykowe to chleb powszedni, duża część kraju znajduje się w zasięgu szybkiej transmisji danych LTE. Z drugiej strony mamy miejscami archaiczną administrację państwową – proces tworzenia polskiego systemu elektronicznych dowodów tożsamości przypominał drogę przez mękę, o cyfryzacji służby zdrowia nie mówiąc. Serial pod tytułem CEPiK mógłby zaś być zgłoszony do nagród filmowych w kategorii horror.

Z drugiej strony wielkie przedsięwzięcie, jakim będzie spis powszechny, może stać się okazją do narodowej lekcji cyfryzacji i troski o prywatność w sieci. Oby!