W zapowiadanej od wielu dni drugiej części raportu o dopingu i korupcji w lekkoatletyce nie ma żadnych rewelacji, poza dobrze znaną: były szef Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF) Senegalczyk Lamine Diack i jego dwaj synowie gangsterzy stworzyli system korupcyjny, dzięki któremu dopingowi przestępcy mogli uniknąć kary.
Pierwsza część raportu była wstrząsająca, przede wszystkim dla Rosji, druga miała być dla Kenii, a nawet Jamajki, ale nie była. Szef WADA Dick Pound przyznał, że cały komitet wykonawczy IAAF musiał wiedzieć o praktykach rodziny Diacków i machinacjach Rosjan, ale niczego nie robił. Jednak gdy padały następne pytania o rolę lorda Sebastiana Coe, który przez wiele lat był zastępcą Lamine'a Diacka, a dziś rządzi IAAF, Pound odpowiedział, że Anglik jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i powinien poprowadzić lekkoatletykę do lepszych czasów.