Wcześniej w Sejmie Marek Suski przekonywał, że „lex TVN” ma „zapobiegać atakom na Polskę, które miały miejsce” – i w tym kontekście wymienił np. cyberatak na polskich ministrów przeprowadzony przez „jednego z naszych sąsiadów”. Czyli drugim argumentem za odebraniem amerykańskiej firmie telewizji TVN jest to, że minister Michał Dworczyk stracił hasło do swojej skrzynki. Może zrobił to, bo zagapił się na „Szkło kontaktowe”? Tego poseł PiS jednak nie wyjaśnił.

Suski przekonywał też, że ustawa „nie wprowadza żadnych nowych, zasadniczych zmian”. Ot, wymusi jedynie zmianę właściciela krytycznej wobec rządu telewizji i poróżni nas z amerykańskim sojusznikiem, który już wysyła sygnały, że może przesunąć część amerykańskich żołnierzy z Polski do Rumunii. Rzeczywiście – kosmetyczna zmiana.

Ponadto poseł, który został twarzą „lex TVN” zwrócił uwagę, że „najpierw była afera FOZZ, potem ITI, a potem TVN”. - Pytanie czy zatrute drzewo może rodzić zdrowe owoce? – pytał filozoficznie. Trzeba przyznać, że powiązanie amerykańskiego Discovery z FOZZ to koncept wymagający dużej wyobraźni.

I tak, w akompaniamencie krotochwil Suskiego, PiS w kilka godzin przepychał przez Sejm ustawę, która godzi w wolność mediów w Polsce, a jednocześnie stoi w sprzeczności z racją stanu tak, jak rozumiano ją przez trzydzieści lat, gdy aksjomatem polskiej polityki zagranicznej było powiązanie bezpieczeństwa Polski z silnymi więziami z USA. Bez konsultacji, bez prawdziwej debaty, bez choćby próby dialogu z najbardziej zainteresowanymi. Ot, Nowogrodzka locuta, causa finita.

Dlaczego PiS to zrobił? Partia rządząca ma dla nas tylko wyjaśnienie Suskiego: chodzi o Rosję, która nie ma tu telewizji, ale może mieć. Czyli jest jak w „Misiu” gdzie milicjant pytał kierowcę: „A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak?! A to być może wasza matka!”. Z tego żartu Barei śmiała się i śmieje do dziś cała Polska. Trudno oprzeć się wrażeniu, że z żartów Suskiego śmieje się, niestety, głównie Władimir Putin.