W poniedziałek szef komisji ds. VAT Marcin Horała, przedstawiając raport z trwających nieco ponad rok prac komisji poinformował, że komisja rekomenduje postawienie przed Trybunałem Stanu Donalda Tuska, Ewy Kopacz, Jacka Rostowskiego i Mateusza Szczurka.
Kierwiński w Polsat News stwierdził jednak, że wniosek o Trybunał Stanu dla tych polityków jest "czysto polityczny i całkowicie bezzasadny". Dodał, że to nie komisja Horały przygotowała raport. - Raport został napisany ileś lat temu na Nowogrodzkiej - przekonywał.
Poseł PO przekonywał też, że "wszelkie kwestie dotyczące uszczelniania systemu VAT-owskiego w Polsce, to koniec rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz". - To jednolity plik kontrolny i kwestia odwróconego VAT-u. Gdy te rozwiązania były wprowadzane, politycy PiS nigdy nie znaleźli odwagi, aby je poprzeć - dodał.
Kierwiński przekonywał następnie, że jeśli jakiś polityk stanie w przyszłej kadencji Sejmu przed Trybunałem Stanu, to będzie to obecny minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Liderowi Solidarnej Polski Kierwiński zarzucił "łamanie konstytucji". - Łamał konstytucję w kwestii ustaw sądowych dot. wyboru sędziów do KRS. Nikt nie ma do tego żadnych wątpliwości - dodał.
Nawiązując do afery w resorcie sprawiedliwości Kierwiński stwierdził, że to Ziobro "stał za masowym hejterem w Ministerstwie Sprawiedliwości" i jest "naczelnym hejeterem".
Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości udostępniali wrażliwe informacje z życia co najmniej 20 sędziów. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak aranżował i kontrolował akcję, która miała skompromitować szefa Stowarzyszenia "Iustitia" - poinformował w poniedziałek Onet.pl.
Aby zdyskredytować prof. Krystiana Markiewicza, szefa "Iustitii", wykorzystano pogłoski i plotki na temat jego życia intymnego. Dokument w sprawie sędziego przekazała wiceministrowi sprawiedliwości kobieta o imieniu Emilia w czerwcu 2018 roku. Kobieta współpracowała z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Za jego zgodą anonimowo wysyłała do mediów kompromitujące materiały - ustalił Onet.
Kobieta miała dać pracownikom resortu dostęp do swojego konta na Twitterze, by można było skopiować historię jej wpisów, także tych wykasowanych. Prywatnie Emilia jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Dowody świadczą o tym, że kobieta była w bezpośrednim kontakcie z ministrem Piebiakiem. Za pośrednictwem komunikatorów internetowych ustalała sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych oraz w mediach prorządowych. Plan ten zaakceptował wiceminister.
"Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli" - pisał w jednej z wiadomości wiceminister Piebiak.
Inna rozmowa miała dotyczyć ataku medialnego na sędziego Piotra Gąciarka z warszawskiego oddziału „Iustitii". Materiał na jego temat pojawił się w programie "Alarm" w TVP1.
- Może wybuchnie mała afera w programie Alarm. Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała kobieta.
Politycy opozycji, w związku z publikacją Onetu, domagają się dymisji wiceministra Piebiaka i ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.
Z kolei SLD złożyło zawiadomienie do prokuratury ws. wiceministra Piebiaka.
Według kolejnych materiałów opublikowanych przez Onet to zaufany człowiek Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec z Ministerstwa Sprawiedliwości, dostarczał hejterce wrażliwych danych dotyczących sędziów i wspólnie z Emilią opracował akcję mającą na celu skompromitowanie sędziego Markiewicza.
Po opublikowaniu materiałów dotyczących Iwańca jego delegacja do Ministerstwa Sprawiedliwości została skrócona w trybie natychmiastowym. Poinformował o tym rzecznik rządu Piotr Müller w programie #RZECZoPOLITYCE.