Hołownia pisze w felietonie, że mimo wszystko naiwnie wierzy, że powtarzanie w przestrzeni publicznej stwierdzenia "zgwałcona śmierć" spraw w końcu, "że ktoś się zawaha, że komuś zadrży sumienie, że nad troskę o zachowanie stołka przedłoży zwykłe człowieczeństwo i przyzwoitość".
Publicysta przypomina o tym, jak niesprawiedliwe było przydzielanie odszkodowań i rent. "Po raz kolejny okazało się, iż jedne z rodzin przy tej okazji wzięły wszystkie możliwe odszkodowania i renty, a inne zostały w tym procesie pominięte. Poprzednia władza będzie za to długo pokutować w czyśćcu" - podsumowuje.
Czytaj także: "Unurzacie nas w błocie za te ekshumacje" pisze wdowa po chor. Jacku Surówce i ujawnia, że w odróżnieniu od niektórych rodzin, nie ma nawet renty po mężu.
Szymon Hołownia pisze, że wyjątkowo uderzające było dla niego słowo ''bezradność'' - bezradność w kontekście śmierci, i bezradność z starciu z polityczną machiną, która zrobi co chce, bo ma określone cele.
- Państwo może rozdawać pieniądze, kupować śmigłowce i prowadzić taką politykę zagraniczną, jak chce, ale jeśli staje przeciwko bezradnemu człowiekowi, trzeba powiedzieć: No pasaran - podsumowuje Hołownia.