Wieko hermetycznie zamkniętej puszki zostało uchylone zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Ciekawskie oczy zachodnich turystów miały ujrzeć zatrzymane w średniowiecznym duchu, ukryte głęboko w himalajskich dolinach, rzadko pojawiające się w mediach i przez tysiąclecie odseparowane od świata niewielkie królestwo zwane Druk Yul, Ziemią Grzmiącego Smoka.
Rozciągnięty 350 km wzdłuż głównej grani Wschodnich Himalajów Bhutan ma obszar sześciokrotnie mniejszy od Polski i zamieszkały jest przez niewiele ponad milion ludzi. To stosunkowo biedny kraj, ale nie widać tu nędzy, ani głodu. Miasteczka i wsie są zadbane, i mocno kontrastują z miastami sąsiednich Indii. Mieszkańcy wsi uprawiają swoje poletka i hodują bydło, zaś ludzie w miastach mają zawsze zapewnioną pracę. Podstawą wyżywienia jest gotowany ryż, który, na wzór hinduski, podaje się z jarzynami i pachnącymi roślinami.
Uwagę przyjezdnych przyciągają dzongi, XVII-wieczne warowne klasztory rozrzucone po całym królestwie. Jedne leżą w ruinach, inne pieczołowicie odnowione, są ośrodkami, gdzie skoncentrowała się religijna i świecka władza kraju.