„Kafarnaum”, reż. Nadine Labaki, Wyd. Gutek Film
To wspaniały film. Oskarżenie współczesnego świata. Przejmująca opowieść o ludziach wyrzuconych przez nędzę na margines społeczeństwa. O dzieciach, które w slumsach Libanu walczą o każdy dzień przetrwania.
12-letni Zaid na salę sądową zostaje doprowadzony w kajdankach, bo nożem okaleczył, jak sam mówi – „skurwysyna”, któremu rodzice sprzedali jego 11-letnią, ukochaną siostrę. Dziewczynka zaszła w ciążę i w czasie poronienia wykrwawiła się na śmierć. Ale teraz to on oskarża. Zarzuca matce i ojcu, że dali mu życie, nie mogąc dać ani miłości ani opieki ani szansy na jakiekolwiek godne bytowanie.
W „Kafarnaum” w retrospekcjach wraca historia chłopca, który prawnie nie istnieje. Jego rodzice nie mieli pieniędzy na to, by rejestrować kolejne rodzące się dzieci. Zaida żyje na ulicy. Marzy, żeby uciec ze świata, w którym nie czeka go nic prócz głodu i upokorzeń. Wyrobić sobie legalne papiery i wyjechać do Szwecji, gdziekolwiek by ona nie była. Ale życie ma dla niego inny scenariusz. Gdy kobieta, która go przygarnęła, nielegalna emigrantka z Etiopii, zostaje zatrzymana przez policję, Zaid próbuje zaopiekować się jej maleńkim synkiem.
Kamera śledzi walkę dziecka o przetrwanie, próby zdobycia jedzenia, już nawet nie dla siebie, tylko dla malca. A przecież Zaid z góry skazany jest na porażkę. Na ulicach nędzy nie może liczyć na czyjąkolwiek pomoc. Otacza go obojętność ludzi, którzy równie desperacko jak on walczą o każdy dzień.