Gratuluję „Kosa” i chciałem zapytać, czy właśnie fakt, że w tym znakomitym filmie pokazywał pan skrajnie różne polskie losy, a poprzez historię – współczesne rozdarcie i różne korzenie Polaków – sprawił, że otrzymał pan propozycję wyreżyserowania „Lalki” dla Netfliksa?
Paweł Maślona, reżyser
„Lalka” ma potencjał na opowieść, która może być odczytana bardzo współcześnie. Ale znajduję w niej przede wszystkim szansę na opowieść o miłości i stworzenie melodramatu. To mnie korci. Podnieca mnie realizacja różnych wyzwań gatunkowych, to jest zawsze szansa, z której trudno mi zrezygnować. Być może „Lalka” to jedyny melodramat, który będzie dane mi zrobić. Ale oczywiście chcę go odczytać po swojemu, nie zamykać się w jednej konwencji, tylko poszukać innych kolorów, bo interesuje mnie mieszanie gatunków. Myślę, że to powód, dla którego producent Janek Kwieciński pomyślał o mnie. Pewnie poza moją pasją do bawienia się gatunkami, zdecydowało też moje doświadczenie w filmie kostiumowym. Lubię również mierzyć się z historiami, które silnie rezonują w naszym społeczeństwie. Już sama powieść stanowi ogromne pole do wielu odniesień. Mamy bardzo pojemną przestrzeń, od której można się odbić i wejść w dialog.
Czy zamówienie zostało sformułowane w bardzo klarowny sposób, że ma powstać melodramat, a nie dramat historyczny, tak jak w przypadku „Kosa”?
Nie dostałem żadnego konkretnego zamówienia. Powoli wchodziłem w ten projekt i miałem dosyć dużą swobodę w odczytaniu „Lalki”. Jednak to, że jest szansa na melodramat – poczułem szybko. Z „Lalką” jest chyba tak, że pamiętamy ją jako romans. Historię o niespełnionej nieszczęśliwej miłości, wręcz obsesji. Ciekawe jest również to, co dramaturgicznie tę historię spaja, a mianowicie pytanie, czy Wokulskiemu uda się zdobyć serce Izabeli.
Czytaj więcej
Srebrne Lwy dla „Imago” Olgi Chajdas. Po kilka nagród dla filmów „Doppelgagner. Sobowtór” Jana Ho...