Reklama
Rozwiń

Nowa „Lalka" Netfliksa. Czym nas zaskoczy serial Maślony z Drzymalską i Szuchardtem?

Powieść Prusa jest punktem wyjścia dla naszej opowieści, traktujemy ją jako rodzaj trampoliny do tego, żeby stworzyć własną fantazję - mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Maślona, reżyser i współscenarzysta nowej „Lalki". Ruszają zdjęcia. Premiera Netfliksa w 2026 r.

Publikacja: 01.07.2025 11:00

Tomasz Schuchardt jako Wokulski i Sandra Drzymalska jako Łęcka w serialu Netflixa

Tomasz Schuchardt jako Wokulski i Sandra Drzymalska jako Łęcka w serialu Netflixa

Foto: Michał Klusek/Mat. Pras./Netflix

Gratuluję „Kosa” i chciałem zapytać, czy właśnie fakt, że w tym znakomitym filmie pokazywał pan skrajnie różne polskie losy, a poprzez historię – współczesne rozdarcie i różne korzenie Polaków – sprawił, że otrzymał pan propozycję wyreżyserowania „Lalki” dla Netfliksa?

Paweł Maślona, reżyser

Paweł Maślona, reżyser

Foto: Mat. Pras./Netflix

„Lalka” ma potencjał na opowieść, która może być odczytana bardzo współcześnie. Ale znajduję w niej przede wszystkim szansę na opowieść o miłości i stworzenie melodramatu. To mnie korci. Podnieca mnie realizacja różnych wyzwań gatunkowych, to jest zawsze szansa, z której trudno mi zrezygnować. Być może „Lalka” to jedyny melodramat, który będzie dane mi zrobić. Ale oczywiście chcę go odczytać po swojemu, nie zamykać się w jednej konwencji, tylko poszukać innych kolorów, bo interesuje mnie mieszanie gatunków. Myślę, że to powód, dla którego producent Janek Kwieciński pomyślał o mnie. Pewnie poza moją pasją do bawienia się gatunkami, zdecydowało też moje doświadczenie w filmie kostiumowym. Lubię również mierzyć się z historiami, które silnie rezonują w naszym społeczeństwie. Już sama powieść stanowi ogromne pole do wielu odniesień. Mamy bardzo pojemną przestrzeń, od której można się odbić i wejść w dialog.

Czy zamówienie zostało sformułowane w bardzo klarowny sposób, że ma powstać melodramat, a nie dramat historyczny, tak jak w przypadku „Kosa”?

Nie dostałem żadnego konkretnego zamówienia. Powoli wchodziłem w ten projekt i miałem dosyć dużą swobodę w odczytaniu „Lalki”. Jednak to, że jest szansa na melodramat – poczułem szybko. Z „Lalką” jest chyba tak, że pamiętamy ją jako romans. Historię o niespełnionej nieszczęśliwej miłości, wręcz obsesji. Ciekawe jest również to, co dramaturgicznie tę historię spaja, a mianowicie pytanie, czy Wokulskiemu uda się zdobyć serce Izabeli.

Czytaj więcej

Złote Lwy 2023 dla „Kosa” Pawła Maślony

Proszę wybaczyć pytanie: czytał pan teraz ponownie „Lalkę”?

Wróciłem do niej, tak.

Pytam o to, ponieważ sądzę, że w szkole wkładano nam do głowy schemat wrażliwego, romantycznego Wokulskiego i zimnej Łęckiej, ale kiedy dziś czyta się powieść, jest oczywiste, że Izabela została wystawiona na sprzedaż, na co się nie zgadza, a Wokulski jej nie odpowiada i ma do tego prawo.

Podnieca mnie realizacja różnych wyzwań gatunkowych, to jest zawsze szansa, z której trudno mi zrezygnować. Być może „Lalka” to jedyny melodramat, który będzie dane mi zrobić. Ale oczywiście chcę go odczytać po swojemu, nie zamykać się w jednej konwencji, tylko poszukać innych kolorów, bo interesuje mnie mieszanie gatunków.

Paweł Maślona

To dobry moment, żeby wyjaśnić, że nie adaptujemy „Lalki” wprost. Powieść Prusa jest punktem wyjścia dla naszej opowieści, traktujemy ją jako rodzaj trampoliny do tego, żeby stworzyć własną fantazję. Nie polecałbym na pewno maturzystom, by traktowali serial „Lalka” jako coś, co może im pomóc w przygotowaniu się do egzaminu. „Lalka”, która powstanie dla Netfliksa będzie czymś zupełnie nowym, nieszablonową reinterpretacją, która rzuci nowe światło na relację Łęckiej i Wokulskiego oraz pozostałych bohaterów powieści.

Zapytam pana jednak o Wokulskiego. W szkole uczono nas, że to romantyczno-pozytywistyczny bohater, a ponowna lektura wskazuje, że to człowiek, który miał sporo szczęścia w nieszczęściu. Na zesłaniu poznał rosyjskiego kupca Suzina, który pomógł mu pomnożyć kapitał, jaki wcześniej odziedziczył po starszej żonie, Minclowej. Wokulski nigdy nic sam nie osiągnął, do niczego nie doszedł. Jest z jednej strony polskim „farciarzem”, a z drugiej, jakbyśmy dziś powiedzieli, „przegrywem”. W żałosny sposób próbuje kupić uczucie kobiety, która z powodów rodzinnych znalazła się w kłopotach.

Nasz Wokulski jest niejednoznaczny. Będą więc widoczne jego słabości, ale zasadniczą zmianą w stosunku do powieści będzie dwugłos bohaterów. Nasz film nie będzie więc opowieścią o Wokulskim, który zabiega o Łęcką, tylko serialem o Wokulskim i Łęckiej jako dwóch podmiotowych bohaterach. Łęcka będzie silną bohaterką o klarownych motywacjach. Oboje mają za sobą pewną drogę i wchodzą ze sobą w dialog. Okazuje się, że ich pozornie różne historie są na swój sposób podobne. Wokulski w naszej historii stara się zdobyć względy Łęckiej również po to, żeby sobie coś udowodnić.

Sandra Drzymalska jako Łęcka

Sandra Drzymalska jako Łęcka

Foto: Michał Klusek/ Netflix

Kocha ją?

Czy to jest miłość?

W powieści wyjechał na wojnę do Bułgarii robić biznesy, bo w Warszawie nie mógł sobie dać rady z uczuciem.

To jest pytanie: co jest miłością? Czy to jest zakochanie czy obsesja? O tym też nie chcę jeszcze mówić za dużo, bo wolałbym, żeby widzowie sami zdecydowali i nazwali to uczucie. Generalnie jednak wychodzę z założenia, że do takiego uczucia jak miłość trzeba dojrzeć. I mam wrażenie, że nasi bohaterowie dopiero dojrzewają do niego. Ale na samym starcie nie powiedziałbym chyba, że to, co nimi kieruje, to miłość. Chyba nie.

Łęcka jest u Prusa zdecydowana. Ma świadomość swojej wartości. Zafascynowała króla Włoch Wiktora Emanuela, wielu arystokratów. Ale zamiast posagu – ma długi ojca. Jaka będzie w pana filmie?

Myślę, że nasza Łęcka będzie osobą bardzo zdeterminowaną, dumną. Ale też otrzyma potężną lekcję pokory, która pozwoli jej bardziej świadomie zdecydować o własnym życiu.

Czyli scenariusz serialu nie zakończy się tak jak u Prusa – perspektywą klasztoru dla Łęckiej i domysłami o samobójstwie Wokulskiego?

Tak jak powiedziałem – nasza historia będzie przygodą dla współczesnych widzów. Wierzę w to, że mamy do zaproponowania bardzo dobrą opowieść, w formie serialu kostiumowego, inspirowanego „Lalką”.

A czy względy historyczne będą miały dla was znaczenie – zabory, nieudane powstania?

Na pewno nie wszystkie. Siłą rzeczy na potrzeby naszej historii dokonujemy selekcji tematów.

A czy Wokulski będzie powstańcem? Odmrozi sobie ręce na Syberii?

Będą odmrożone ręce.

A Rzecki i jego pamiętniki?

Pamiętników Rzeckiego nie będzie!

Kto napisał scenariusz?

Razem z zespołem kreatywnym Netfliksa i Akson Studio pracowaliśmy nad scenariuszem i zadecydowaliśmy o zaproszeniu kolejnych twórców do pracy nad serialem. Za scenariusz odpowiadają przede wszystkim Paweł Demirski, Jagoda Dutkiewicz i ja. Dołączyłem do tego projektu, gdy były napisane już dwa pierwsze odcinki. Ale cała reszta była jeszcze w drodze i nasze zadanie polegało na tym, żeby wymyślić historię do końca, stworzyć jej strukturę. Pracowaliśmy nad nią razem i dokonaliśmy rewizji tego, co było napisane wcześniej. Podzieliliśmy się obowiązkami. Na pewno jest w scenariuszu dużo Pawła Demirskiego, jego stylu, poczucia humoru i błyskotliwych dialogów. Ale jest też dużo pomysłów Jagody i moich. W trakcie pisania scenariusza, spotkały się trzy różne wrażliwości i efekt końcowy będzie wypadkową tego. Widzowie znający filmy, które zrobiłem, pewnie rozpoznają w scenariuszu rzeczy charakterystyczne dla mnie.

Czytaj więcej

„Kos”: Wieś niespokojna, wieś niewesoła

U Prusa ważne są kwestie społeczne, m.in. nierówności, co wyraża wewnętrzny monolog Wokulskiego o kraju, który nie ma szans, gdy bogatsi nie dbają o gorzej sytuowanych.

Motyw klasowy będzie bardzo obecny w naszej historii.

A co konkretnie pan do scenariusza dodał?

To, czego szukałem i to, co będzie widoczne na ekranie, to potrzeba wyciągnięcia z bohaterów ich dramatu i postawienia ich w takich sytuacjach, w których będą musieli się konfrontować z trudnymi dla siebie emocjami. Jak mówiłem, lubię zabawę gatunkami, więc w ramach naszego melodramatu znajdzie się również miejsce na tragikomedię, kryminał, a nawet horror. Mamy bardzo różne odcienie.

Kradzież lalki będzie aż tak spektakularna, że przerodzi się w kryminał, a nawet horror? Czy zagra jakiś inny rekwizyt?

Na tym etapie nie mogę powiedzieć dużo więcej. Tyle tylko, że będzie się działo. I że czasem będzie też strasznie. I śmiesznie.

Ile powstanie odcinków?

Sześć.

Czyli mniej niż w „Anieli” wg scenariusza Demirskiego. A przy okazji – czy bohaterowie „Lalki” będą przeklinać tak jak w ostatnich odcinkach „Anieli”?

Ja też lubię wulgaryzmy. Jak to kiedyś powiedział Janusz Rudnicki – wulgaryzmy są jak maszty na statku języka polskiego. Uważam, że mamy wspaniałe wulgaryzmy i czasami żal z nich nie korzystać.

To prawda, ale przesada stępia ich ostrość i aromat paruje.

Myślę, że znaleźliśmy dobry balans. Będzie dobrze.

nasza historia potoczy się inaczej niż u Prusa. Staraliśmy się jednak zachować to, co w jego powieści najważniejsze i najbardziej wartościowe. Czerpaliśmy inspirację z oryginału, tworząc jednocześnie coś nowego, co – mamy nadzieję - pozwoli nam na odczytanie dzieła Bolesława Prusa na nowo, współcześnie.

Paweł Maślona

Czy miał pan wpływ na obsadę głównych bohaterów?

Tak, ale to nie była wyłącznie moja decyzja. To także efekt rozmów z reżyserką obsady, producentem oraz zespołem kreatywnym Netfliksa, który od początku uwierzył w ten projekt. Wszyscy jednak byliśmy zgodni co do tego, żeby mieć właśnie taką parę głównych aktorów na ekranie.

Przeszli typowy casting?

Sandra Drzymalska brała udział w bardzo szerokim castingu. W przypadku Tomka Schuchardta było inaczej, ponieważ od początku planowaliśmy go na Wokulskiego. Wyszliśmy z założenia, że nikt nie nadaje się lepiej do tej roli od niego.

Jeżeli chodzi o fizyczność, bliżej mu do Mariusza Dmochowskiego z filmu Hasa niż Jerzego Kamasa z serialu Bera.

Być może, ale nie próbowaliśmy go upodobnić do żadnego z nich. Mam wrażenie, że Tomek ma dostęp do takich jakości, które są potrzebne do tego, żeby dobrze sportretować Wokulskiego. W przypadku Sandry – na zdjęciach próbnych do „Lalki” spotkałem się z nią po raz pierwszy i doszedłem do dwóch wniosków: Sandra jest jedną z najlepszych aktorek w Polsce, zaś jej interpretacja Łęckiej jest właśnie tym, czego szukamy. Ma z jednej strony coś nieprzewidywalnego, dzikiego, zadziornego, z drugiej zaś – bardzo dużo wdzięku. Ale przede wszystkim Sandra ma ogromną wrażliwość, z której nie boi się korzystać, a to jest to, co mnie najbardziej interesuje w pracy z aktorem – szansa na dotknięcie bolesnych, intymnych, czasem bardzo trudnych stanów emocjonalnych. Zarówno Sandra, jak i Tomek mają do tego dostęp. I nie boją się tego pokazać na ekranie.

Kontrast kupiec – córka z arystokratycznej rodziny pozostanie?

Tomasz Schuchardt jako Wokulski

Tomasz Schuchardt jako Wokulski

Foto: Michał Klusek/Netflix

Oczywiście: to jest trzon scenariusza, choć, jak wspomniałem, nasza historia potoczy się inaczej niż u Prusa. Staraliśmy się jednak zachować to, co w jego powieści najważniejsze i najbardziej wartościowe. Czerpaliśmy inspirację z oryginału, tworząc jednocześnie coś nowego, co – mamy nadzieję – pozwoli nam na odczytanie dzieła Bolesława Prusa na nowo, współcześnie. Poszerzyliśmy też galerię postaci, których nie znamy z „Lalki” Prusa.

Czy zobaczymy w serialu warszawskie lokalizacje?

Oczywiście. Widzowie Netfliksa na całym świecie zobaczą Krakowskie Przedmieście, sekwencję na wyścigach i lokal Hopfera, choć w naszym wydaniu.

Netflix jest globalny, globalny widz będzie zadowolony?

Wychodzę z założenia, że opowiadamy historię tak, jakby widz nie wiedział nic o opowieści, aby była czytelna też dla tych, którzy „Lalki” nie czytali. Choć robimy to przede wszystkim dla polskiego widza, to chcielibyśmy, żeby nasz serial był zrozumiały wszędzie na świecie. Lubię opowieści, które są uniwersalne i tłumaczą się bez potrzeby poznawania dodatkowego kontekstu.

Kiedy premiera?

Dziś ruszamy ze zdjęciami, a premiera zaplanowana jest w 2026 roku.

Netflix
Ekranizacje słynnych powieści

– Po entuzjastycznym przyjęciu nowej adaptacji ,,Znachora” rozpoczynamy przygodę z kolejną niezwykłą historią – mówi Kuba Razowski, menedżer ds. seriali oryginalnych w warszawskim biurze Netflixa. – Netflix ma już doświadczenie w przenoszeniu na ekran literackich historii, które od lat fascynują czytelników tak w Polsce, jak i na całym świecie – ostatnio np. przez serialowe adaptacje „Stu lat samotności” czy „Lamparta”. Akson Studio, z którym współpracujemy nad kolejnym już serialem, również ma na koncie fantastyczne produkcje kostiumowe jak „1670”, którymi udowodniło, że jest mistrzem w łączeniu piękna historii i aktualnych tematów. Myślę, że dzięki temu stworzymy niezwykłą opowieść, która podbije serca i umysły naszych widzów.

Gratuluję „Kosa” i chciałem zapytać, czy właśnie fakt, że w tym znakomitym filmie pokazywał pan skrajnie różne polskie losy, a poprzez historię – współczesne rozdarcie i różne korzenie Polaków – sprawił, że otrzymał pan propozycję wyreżyserowania „Lalki” dla Netfliksa?

„Lalka” ma potencjał na opowieść, która może być odczytana bardzo współcześnie. Ale znajduję w niej przede wszystkim szansę na opowieść o miłości i stworzenie melodramatu. To mnie korci. Podnieca mnie realizacja różnych wyzwań gatunkowych, to jest zawsze szansa, z której trudno mi zrezygnować. Być może „Lalka” to jedyny melodramat, który będzie dane mi zrobić. Ale oczywiście chcę go odczytać po swojemu, nie zamykać się w jednej konwencji, tylko poszukać innych kolorów, bo interesuje mnie mieszanie gatunków. Myślę, że to powód, dla którego producent Janek Kwieciński pomyślał o mnie. Pewnie poza moją pasją do bawienia się gatunkami, zdecydowało też moje doświadczenie w filmie kostiumowym. Lubię również mierzyć się z historiami, które silnie rezonują w naszym społeczeństwie. Już sama powieść stanowi ogromne pole do wielu odniesień. Mamy bardzo pojemną przestrzeń, od której można się odbić i wejść w dialog.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Dinozaury, Superman i „Vinci 2" Machulskiego. Co czeka na nas w kinach latam?
Film
Brad Pitt jedzie w zwariowany sposób bolidem F1
Film
Trailer filmu „Chopin, Chopin!” Czy Eryk Kulm jest podobny do Chopina?
Film
Ekipa filmu o Violetcie Villas właśnie weszła na plan
Film
Smoki, dinozaury i Scarlett Johansson w rolach głównych