Może nadejść front burzowy. Tak odpowiedzą rozsądni ludzie. Jeśli jednak zapytać ich o zmiany w otaczającym ich świecie, pojawiają się trudności. Uznają oni często, że jeśli dotychczas było tak i tak, to jutro i pojutrze będzie tak samo. To dlatego właśnie na przestrzeni wieków upadały cesarstwa, państwa oraz wielkie korporacje.
„Jedyną rzeczą, której uczy historia, jest to, że większości ludzi niczego nie uczy" – podsumował to zjawisko Winston Churchill. Niech każdy sam zrobi sobie rachunek sumienia, czy zalicza się do większości, czy mniejszości. A potem odpowie na kilka istotnych pytań. Na przykład takich jak: czy rozwój gospodarczy będzie nadal postępował w takim tempie jak dotąd; jakie branże będą liderami rozwoju za 10 lub 20 lat; czego będą wówczas pożądać ludzie; jakie wartości będą dla nich najważniejsze; jak będzie funkcjonować społeczeństwo.
Jeśli ktoś uważa, że stawianie takich pytań to zajęcie dla filozofów lub osób mających za dużo wolnego czasu – to niech sobie przypomni, jak wyglądała Polska i świat w 1998 r. To był świat bez szerokopasmowego internetu, bez smartfonów w kieszeniach nastolatków, a pojęcie „elektromobilność" kojarzyło się z elektrycznym wózkiem widłowym.
Znalezienie odpowiedzi na te pytania jest ważne zarówno dla każdego z nas, jak i gospodarki. Dla biznesu to przepustka do sukcesu. Każdy przedsiębiorca ma wręcz obowiązek zadania takich pytań i znalezienia odpowiedzi. Rozwój technologii oraz zmiany społeczno-kulturowe w ostatnich latach niesłychanie przyspieszyły. Nie są już liczone w ludzkich pokoleniach, tylko kolejnych generacjach telefonów komórkowych.
Nie ma więc sensu dyskusja, czy zmiany nastąpią. Ważne jest ustalenie, dokąd i jak szybko nas zaprowadzą. Właśnie o tym będziemy dyskutować już w tym tygodniu na Open Eyes Economy Summit w Krakowie. To doroczny kongres organizowany m.in. przez Pracodawców RP i poświęcony ekonomii wartości. O zmianach, choćby najbardziej niewygodnych i trudnych, trzeba rozmawiać! Przygotowywać się do nich. Nie ignorować!