Cieślik: Proza z ojczyzny poetów

Jak człowiek żyje kilka lat, to pamięta rzeczy zaskakujące. Na przykład czasy, kiedy Olga Tokarczuk była nadzieją polskiej literatury.

Aktualizacja: 10.10.2019 21:30 Publikacja: 10.10.2019 18:48

Cieślik: Proza z ojczyzny poetów

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Tymczasem od jakiegoś czasu jest już klasyczką. A teraz uklasycznianie pójdzie tak daleko, że ani się obejrzymy, jak imieniem Olgi nazywane będą szkoły. „Imionami przyjaciół nazwane są place" – mówi w swoim wierszu inny noblista, Czesław Miłosz. A ja wspominam imprezy, które noblistka organizowała w latach 90. przy ul. Białostockiej w Warszawie. Wtedy jeszcze miała pomysł, że będzie wydawcą. Na szczęście zmieniła zdanie, poświęcając się w pełni literaturze, dzięki czemu będę mógł kiedyś opowiadać o tym wnukom.

Choć wszystko w Polsce jest polityką, o polityce pisać bym nie chciał. Ale wbrew temu, co na tych samych łamach twierdził Jacek Nizinkiewicz, ministrowie kultury, i to wszystkich barw, mają prawo grzać się w cieple noblowskiego sukcesu. Od kiedy istnieje Instytut Książki, czyli od prawie 20 lat, to właśnie przekłady książek Olgi Tokarczuk były jednymi z najczęściej wspieranych za granicą. Również za rządów PiS. A bez tłumaczeń żadnego Nobla by nie było.

W tym sensie jest to też nagroda dla autorów przekładów, a szczególne zasługi w promowaniu twórczości pisarki ma Antonia Lloyd-Jones, bez której pracy nie byłoby ani międzynarodowego Bookera, ani nominacji do amerykańskiej National Book Award. Zaprzyjaźniony tłumacz powiedział mi nawet, że angielskie tłumaczenia przewyższają jakością oryginał, co podaję jako przypis, jako że nie podejmuję się tego porównywać.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: resort kultury powinien wspierać promocję polskiej kultury za granicą. To jego obowiązek i element racji stanu. Ale możemy się dziś cieszyć, że państwowy mecenas działał w dobrej sprawie. Co chciałbym dać pod rozwagę tym, którzy uważają, że wartościowa kultura da sobie radę sama.

Rzecz jasna żadne wsparcie nie pomoże artyście pozbawionemu talentu. Ale myślę, że co do tego, iż Olga Tokarczuk ma talent predestynujący ją do wszelkich wyróżnień, sporu nie ma. To, co w tej nagrodzie wydaje mi się kluczowe, poza docenieniem twórczości pisarki, to promocyjny napęd, jaki może ona dać polskiej prozie. Do tej pory uchodziliśmy na świecie za ojczyznę poetów, teraz może się to zmienić. Jest szansa, że dzięki Oldze Tokarczuk i jej sukcesowi łatwiej będzie znaleźć zagranicznych wydawców dla polskich autorów. To wydaje mi się najważniejsze. No i jeszcze drobiazg. To pierwsza noblistka, z którą jestem na „ty".

Autor jest zastępcą dyrektora Programu III Polskiego Radia

Tymczasem od jakiegoś czasu jest już klasyczką. A teraz uklasycznianie pójdzie tak daleko, że ani się obejrzymy, jak imieniem Olgi nazywane będą szkoły. „Imionami przyjaciół nazwane są place" – mówi w swoim wierszu inny noblista, Czesław Miłosz. A ja wspominam imprezy, które noblistka organizowała w latach 90. przy ul. Białostockiej w Warszawie. Wtedy jeszcze miała pomysł, że będzie wydawcą. Na szczęście zmieniła zdanie, poświęcając się w pełni literaturze, dzięki czemu będę mógł kiedyś opowiadać o tym wnukom.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem