Andrzej Zoll: Nie przyzwyczajmy się do ograniczania praw obywatelskich

Wybory w innych państwach zostały przesunięte. Uważam, że rząd jest zobowiązany, by to zrobić. Mamy do czynienia z naruszeniem konstytucji.

Aktualizacja: 01.04.2020 06:14 Publikacja: 31.03.2020 19:22

Policjanci i kolejka posłów przed wejściem do budynku Sejmu, przed ostatnim „zwykłym” posiedzeniem

Policjanci i kolejka posłów przed wejściem do budynku Sejmu, przed ostatnim „zwykłym” posiedzeniem

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Koronawirus zupełnie zmienił nasze życie, a to oddziałuje na system prawny. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy obecny system chroni nas przed konsekwencjami epidemii. A są one szerokie i istotne.

Przede wszystkim trzeba wprowadzić doraźne zmiany w systemie prawa pracy i zastanowić się nad tym, czy przepisy w nim zawarte chronią wszystkich pracowników. Odpowiedź jest jednoznaczna: nie. Normalny stosunek pracy oparty na umowie czy innych zabezpieczeniach prawnych jest w jakiś sposób regulowany przez system, co daje pracownikowi zabezpieczenie w tak trudnej sytuacji. Wiele zależy od tego, jak umowa została sformułowana. Najlepiej, jeśli zostały w niej przewidziane konsekwencje niemożności kontynuowania pracy. W gorszej sytuacji są osoby, dla których podobnych zabezpieczeń nie przewidziano, zatrudnione na umowę zlecenia czy prowadzące jednoosobową firmę. Przepisy przyjęte przez Sejm powinny zawierać klauzule rzeczywiście zabezpieczające wszystkie osoby, które straciły zatrudnienie. Musimy zdawać sobie sprawę, że to zabezpieczenie będzie niepełne i wszyscy będą ponosić konsekwencje aktualnej sytuacji. Jednak w czasie epidemii będzie to usprawiedliwione.

Epidemia budzi też refleksję nad kwestiami ustrojowymi. Bardzo niepokoję się o podejście władzy do terminu wyborów prezydenckich. Uważam, że narusza ono prawa obywatelskie. Podstawa konstytucyjna wyborów dotyczy przecież nie tylko samego aktu wyborczego, ale też etapu przygotowania do niego. Obserwujemy poważne naruszenia zasad konstytucyjnych, np. jeśli chodzi o równouprawnienie kandydatów startujących w wyborach. To kwestia możliwości zebrania podpisów i złożenia ich w terminie. Wszyscy kandydaci, nie tylko najbardziej rozpoznawalni, są uprawnieni do równego traktowania pod tym względem. Tymczasem jeden z kandydatów miał znacznie większe możliwości ich zbierania.

Druga kwestia to kampania wyborcza. Różnice w jej prowadzeniem między kandydatami związanymi z szeroko rozumianą opozycją a osobą sprawującą stanowisko prezydenta RP są znaczne. Prezydent ma cały czas otwartą możliwość prowadzenia kampanii. Wprawdzie nie w takim zakresie jak przed wybuchem epidemii, bo nie spotyka się z ludźmi, ale różnica jest widoczna.

Kolejna kwestia to równość wyborców, czyli realizacja ich biernego prawa wyborczego. Ze względu na przepisy dotyczące zakazu opuszczania mieszkania wiele osób nie będzie mogło dokonać aktu wyborczego. Jeśli tydzień czy dwa tygodnie przed wyborami uchyli się ten zakaz, niczego to nie zmieni. Nie będzie to zgodne z prawem wyborczym i oparciem działań na konstytucji. Władza powinna zainterweniować, a interwencja jest prosta: rozstrzygnąć normę prawną zgodną ze stanem faktycznym, czyli wprowadzić stan klęski żywiołowej. Jest oczywiste, że już ją mamy. Nie tylko w Polsce, ale też na całym świecie.

Wybory w innych państwach zostały przesunięte. Uważam, że rząd jest zobowiązany, by to zrobić. Mamy do czynienia z naruszeniem konstytucji. Jesteśmy skazani na ograniczenie praw obywatelskich ze strony rządu, który nie wyciąga z tego wniosków. Przykładem są problemy związane z zebraniem się Sejmu. Wynikają one z braku ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Jest on zupełnie wystarczający, by je rozwiązywać.

Nie wprowadzałbym żadnych innych zmian w systemie prawnym, bo jest obawa, że się utrwalą, a władza się do nich przyzwyczai. Przykład Węgier wyraźnie pokazuje, że niektóre rozwiązania będą tam trwać dłużej. Musimy mieć gwarancję, że gdy kryzys minie, oby stało się to jak najszybciej, nie nastąpi przyzwyczajenie się do ograniczania praw obywatelskich.

Andrzej Zoll jest profesorem prawa, był m.in. prezesem Trybunału Konstytucyjnego i rzecznikiem praw obywatelskich

Koronawirus zupełnie zmienił nasze życie, a to oddziałuje na system prawny. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy obecny system chroni nas przed konsekwencjami epidemii. A są one szerokie i istotne.

Przede wszystkim trzeba wprowadzić doraźne zmiany w systemie prawa pracy i zastanowić się nad tym, czy przepisy w nim zawarte chronią wszystkich pracowników. Odpowiedź jest jednoznaczna: nie. Normalny stosunek pracy oparty na umowie czy innych zabezpieczeniach prawnych jest w jakiś sposób regulowany przez system, co daje pracownikowi zabezpieczenie w tak trudnej sytuacji. Wiele zależy od tego, jak umowa została sformułowana. Najlepiej, jeśli zostały w niej przewidziane konsekwencje niemożności kontynuowania pracy. W gorszej sytuacji są osoby, dla których podobnych zabezpieczeń nie przewidziano, zatrudnione na umowę zlecenia czy prowadzące jednoosobową firmę. Przepisy przyjęte przez Sejm powinny zawierać klauzule rzeczywiście zabezpieczające wszystkie osoby, które straciły zatrudnienie. Musimy zdawać sobie sprawę, że to zabezpieczenie będzie niepełne i wszyscy będą ponosić konsekwencje aktualnej sytuacji. Jednak w czasie epidemii będzie to usprawiedliwione.

Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?