Siemens wszczyna śledztwo w sprawie Krymu

Niemiecki koncern chce się dowiedzieć, czy rzeczywiście turbiny niemieckie trafiły bez jego zgody na objęty sankcjami Krym.

Aktualizacja: 07.07.2017 11:42 Publikacja: 07.07.2017 11:15

Siemens wszczyna śledztwo w sprawie Krymu

Foto: Bloomberg

Siemens AG powołał specjalną grupę, która ma sprawdzić prawdziwość medialnych doniesień o tym, że niemieckie turbiny gazowe zostały przetransportowane na Krym. Mają tam pracować w budowanych elektrowniach.

Wcześniej o dostarczeniu turbin na objęty sankcjami półwysep informowała agencja Reuters. Zdaniem trzech niezależnych źródeł agencji Rosjanie przetransportowali na półwysep urządzenia kupione wcześniej u Niemców. Siemens rzeczywiście sprzedał Rosji dwie turbiny. W końcu 2016 r Niemcy w obawie przed złamaniem sankcji, wstrzymali dostawy do elektrowni Tamań na półwyspie. Turbiny zostały wyładowane bez dodatkowego wyposażenia, bez którego są bezużyteczne.

- Poważnie traktujemy doniesienia prasowe, dlatego powołaliśmy grupę dochodzeniową, która ma sprawę wyjaśnić - cytuje komunikat Siemensa agencja Prime.

Jeżeli okaże się, że rzeczywiście to niemieckie urządzenia trafiły na Krym, koncern uzna to za złamanie umowy. W tym przypadku Siemens „podejmie wszystkie dopuszczalne kroki, by nie dopuścić do wykorzystania urządzeń, co narusza prawo. W szczególności nie będzie serwisował ani naprawiał turbin; nie uzna gwarancji ani nie weźmie udziału w ich uruchomieniu" - głosi komunikat Niemców.

Strona rosyjska twierdzi, że to nie niemieckie turbiny dostarczyła do elektrowni. Według komunikatu firmy Techpromeksport (należy do państwowej korporacji zbrojeniowe Rostech) zakupiła ona „cztery turbiny na rynku wtórnym i zmodernizowała w rosyjskich zakładach i z pomoc rosyjskich inżynierów".

W czerwcu o przygotowywaniu transportu niemieckich turbin na Krym poinformowała jako pierwsza gazeta Kommersant. Obecnie półwysep połączony jest z Rosją mostem energetycznym o mocy 800 MW, który zastąpił ukraińskie linie zasilające. Most jest awaryjny i nie dostarcza tyle prądu, ale potrzeba. Krym potrzebuje 920,3 MW prądu, w szczycie popyt wynosi 1,43 GW.

Dlatego Moskwa zdecydowała o budowie dwóch elektrowni w Stawropolu i Sewastopolu o mocy 470 MW każda. Ich serce mają stanowić dwie turbiny Siemens. Koszt turbin to 71 mld rubli (1,23 mld dol.), a zamawiającym jest ten sam Technopromeksport.

Według źródeł Kommersanta, turbiny miałyby pochodzić albo z fabryki w St. Petersburgu rosyjskiego koncernu Siławyje Maszyny (ma licencję Siemensa), albo w zakładach MARNA w Iranie - także na niemieckiej technologii.

Ten drugi wariant jest bardziej prawdopodobny. W Rosji nie buduje się turbin tak dużej mocy, jakich potrzebuje Krym. Import z Iranu ma też tę przewagę, że wtedy jako wykonawca będzie w dokumentach figurować będzie Republika Islamska.

Siemens AG powołał specjalną grupę, która ma sprawdzić prawdziwość medialnych doniesień o tym, że niemieckie turbiny gazowe zostały przetransportowane na Krym. Mają tam pracować w budowanych elektrowniach.

Wcześniej o dostarczeniu turbin na objęty sankcjami półwysep informowała agencja Reuters. Zdaniem trzech niezależnych źródeł agencji Rosjanie przetransportowali na półwysep urządzenia kupione wcześniej u Niemców. Siemens rzeczywiście sprzedał Rosji dwie turbiny. W końcu 2016 r Niemcy w obawie przed złamaniem sankcji, wstrzymali dostawy do elektrowni Tamań na półwyspie. Turbiny zostały wyładowane bez dodatkowego wyposażenia, bez którego są bezużyteczne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie