– Polska to bogaty kraj, skoro odpady bio zamienia na tani kompost kosztem energii – mówi w rozmowie z Business Insiderem Józef Neterowicz, ekspert Stowarzyszenia Powiatów Polskich i prezes Radscan Intervex, który mieszka w Szwecji od ponad 40 lat.
Czym szwedzki system wykorzystywania odpadów różni się od polskiego?
W Szwecji wykorzystuje się je maksymalnie. Po pierwsze, do produkcji energii zarówno ze spalania, jak i z biogazowni. Po drugie, żużel po spalonych w spalarniach śmieciach używa się do budowy dróg, zastępując kruszywo. Wreszcie, po trzecie, po odzyskaniu metanu w biogazowniach "odgazowaną" frakcję bio przerabia się na certyfikowane nawozy.
– W Szwecji spalarnie budują polskie firmy: Rafako, Sefako – jako zarówno dostawcy urządzeń, jak i wykonawcy – mówi Neterowicz.
Efektywność systemu energii i odpadów w Szwecji jest tak skonstruowany, że tylko 1 proc. odpadów trafia tam obecnie na wysypiska.
Szwedzi zaczynali w 1975 r. Wtedy 62 proc. odpadów wyrzucano na "góry śmieci". W 2001 r. wysypiska przyjęły jeszcze połowę odpadów, by w 2012 r. już zaledwie 1 proc.
Z danych statystycznych zebranych od sieciowych dostawców energii w Szwecji wynika, że w 2018 r. aż 45 proc. wygenerowanego przez nich ciepła pochodziło z ciepła wytworzonego z odpadów.
Tymczasem Polska inwestuje w relatywnie drogą energię z wiatraków morskich. Ekspert wskazuje, że nie dość, że produkcja energii z nich jest droga, to wyprodukowany na Bałtyku prąd trzeba będzie jakoś przesłać, a my główne rozbudowane sieci przesyłowe mamy na Śląsku - pisze Business Insider Polska.