Setki ogromnych kraterów na dnie arktycznego oceanu powstały przez ucieczkę metanu z głębszych warstw ukrytych pod lodowymi masywami.
„W trakcie ostatniego zlodowacenia, podobnie jak dzisiejsza Antarktyda Zachodnia, teren arktycznych kraterów był pokryty grubą warstwą lodu – mówi autor badania, prof. Karin Andreassen z UiT The Arctic University w Norwegii. – W miarę jak klimat się ocieplał, a lód znikał, zaczęły uwalniać się ogromne ilości metanu". Dziś wokół kraterów zidentyfikowano ponad 600 punktów, z których regularnie gaz przenika do wody.
„Ale to nic w porównaniu do emisji, które nastąpiły po deglacjacji – dodaje Andreassen. – Ilości metanu, które zostały wtedy uwolnione, musiały być imponujące".
Kratery znajdują się też w innych miejscach na Ziemi. Kilka z nich po raz pierwszy zaobserwowano w latach 90. Jednak teraz, dzięki nowej technologii wiemy, że obejmują one znacznie większy obszar, niż wcześniej sądzono.
„Skoncentrowaliśmy się na tych, które mają od 300 metrów do 1 kilometra szerokości i mieszczą w skupiskach przynajmniej stu podobnych punktów, ale tych mniejszych są również setki" – kontynuuje Andreassen. Dla porównania, ogromne kruszące się kratery na lądzie na syberyjskich półwyspach Jamal i Gydan mają szerokość 50–90 metrów i prawdopodobnie powstały w ten sam sposób".