Chiny chcą mediować między USA a Koreą Północną

Pekin wystraszył się amerykańskiego uzbrojenia i chce mediować w konflikcie Waszyngtonu z Phenianem.

Aktualizacja: 08.03.2017 22:13 Publikacja: 08.03.2017 17:55

Korea Północna wystrzeliwuje rakiety w kierunku Japonii

Korea Północna wystrzeliwuje rakiety w kierunku Japonii

Foto: AFP

– Obie strony wyglądają jak rozpędzone pociągi zmierzające wprost na siebie i żadna nie chce ustąpić – powiedział chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi.

W poniedziałek armia komunistycznej Korei Północnej wystrzeliła jedną salwą cztery rakiety balistyczne, z których trzy spadły w japońskiej morskiej strefie ekonomicznej. Błyskawicznie, w ciągu godzin, w amerykańskiej bazie lotniczej Osan w pobliżu Seulu z samolotów transportowych wyładowano system antyrakietowy THAAD i rozpoczęto szykowanie go do obrony Korei Południowej.

Według amerykańskich ekspertów Koreańczycy wystrzelili rakiety Hwasong, będące przeróbka radzieckich jeszcze scudów i mających zasięg ok. 1000 kilometrów. Phenian posiada bardziej zaawansowane technologicznie i o większym zasięgu rakiety Musudan, ale psują się one tak często, że na razie przestał je wystrzeliwać. Krótszy zasięg sprawił, że oficjalnie ćwiczono rakietowe uderzenie na amerykańskie bazy wojskowe na wyspach japońskich (w głównym archipelagu są cztery oraz na wyspie Okinawa).

Jednak Pekin postanowił interweniować nie po koreańskiej salwie, lecz po przybyciu baterii amerykańskich antyrakiet. Chiny od dawna sprzeciwiały się ich rozmieszczeniu na południu Półwyspu Koreańskiego (tak jak i Rosja), uważając, że mogą zagrozić ich własnemu potencjałowi atomowemu. Amerykanie przyznają, że radar THAAD-ów jest tak dobry, że dzięki niemu można kontrolować również północno-wschodnią część Chin.

Pekin jest najważniejszym sojusznikiem Korei Północnej, ale miesiąc temu poparł w końcu decyzję Rady Bezpieczeństwa i wprowadził do końca roku embargo na główny produkt eksportowy Phenianu, węgiel kamienny. Nie wiadomo jednak, czy sankcja zadziała, a jeśli tak, to kiedy. Teraz, wobec jawnego, po raz kolejny, złamania przez Koreę Północną zaleceń Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz pogarszania się stosunków z USA pod rządami nowej administracji Trumpa Pekin postanowił wystąpić jako mediator.

– Naszym zadaniem jest pociągnąć za hamulec bezpieczeństwa – wyjaśniał minister Wang Yi. Zaproponował, by Phenian przerwał testy rakiet i ładunków atomowych w zamian za odwołanie dorocznych manewrów armii amerykańskiej i południowokoreańskiej. Eksperci zauważyli, że biorąc pod uwagę ostatnie napięcia w stosunkach w Waszyngtonem, język, w jakim minister składał swoją propozycję, był „bardzo łagodny". – Zwykle w ten sposób (Chińczycy) nie przemawiają, ale obecnie to nie jest dziwne, gdyż Pekin nie bardzo może wpłynąć na zachowanie Korei Północnej – uważa Steve Tsang z Londynu.

Również USA to się nie udaje. Według ujawnionych niedawno informacji na rozkaz prezydenta Obamy od 2013 roku Amerykanie próbowali przerwać (lub przynajmniej opóźnić) rakietowy i jądrowy program Kim Dzong Una, wykonując hakerskie ataki na przedsiębiorstwa biorące w nich udział. Efektem komputerowej ingerencji miała być cała seria nieudanych startów i katastrof rakietowych. Jednak zachodni eksperci wyśmiali te rewelacje, twierdząc, że awarie były wynikiem zwykłego, komunistycznego niechlujstwa technologicznego.

Obecnie Chińczycy boją się utraty twarzy, a jednocześnie są zaniepokojeni postępowaniem Trumpa, nie wiedząc, do czego może się posunąć. Czy na przykład nie wyda rozkazu uderzenia wyprzedzającego na koreańskie wyrzutnie rakietowe i fabryki produkujące części broni nuklearnej. Taką możliwość rozpatrują analitycy w Waszyngtonie. W dodatku oba kraje znajdują się na krawędzi konfrontacji na Morzu Południowochińskim. Do akwenu zgłaszają pretensje Chiny, ale USA ich nie uznają. Pomiędzy rozmieszczone tam chińskie bazy wojskowe wpłynął w zeszłym miesiącu amerykański lotniskowiec. Teraz minister Wang Yi wezwał Waszyngton do „wzniesienia się ponad stare idee i zbudowania dojrzałych stosunków" między obu państwami.

Nie wiadomo też, jak na ewentualny, gwałtowny ruch USA wobec Korei Północnej zareagują sojusznicy. – Korea jest już podzielona w sprawie zainstalowania amerykańskich rakiet, decyzję popiera tylko partia konserwatywna. Inni obawiają się, że bardzo odbije się to na interesach z Chinami – uważa Se-Woong Koo, analityk z Seulu.

Dokładnie odwrotnie niż w Japonii, gdzie bardzo uaktywnili się zwolennicy zmiany pacyfistycznej konstytucji i odbudowania japońskiej armii. – Nadszedł czas budowania możliwości obrony. Bez zdolności obrony Korea Północna cały czas będzie nas uważała za słabych – sądzi jeden z liderów japońskich konserwatystów Hiroshi Imazu.

– Obie strony wyglądają jak rozpędzone pociągi zmierzające wprost na siebie i żadna nie chce ustąpić – powiedział chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi.

W poniedziałek armia komunistycznej Korei Północnej wystrzeliła jedną salwą cztery rakiety balistyczne, z których trzy spadły w japońskiej morskiej strefie ekonomicznej. Błyskawicznie, w ciągu godzin, w amerykańskiej bazie lotniczej Osan w pobliżu Seulu z samolotów transportowych wyładowano system antyrakietowy THAAD i rozpoczęto szykowanie go do obrony Korei Południowej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany