Znaczną część opinii publicznej zbulwersowało wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego „Liberté", przed wykładem Donalda Tuska oraz plakaty, według niektórych profanujące wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej (były m.in. na koszach na śmieci i przenośnych toaletach). W związku z tą akcją została zatrzymana Elżbieta Podleśna, co wywołało kolejne fale oburzenia.
Czytaj także: Adwokat: krytyka Kościoła i wierzących wymaga wyczucia
Prowokacja
Obydwa przypadki łączy mocny przekaz zmierzający do zwrócenia uwagi na ważne problemy ochrony mniejszości oraz mariażu Kościoła i państwa. Prawnie jednak się różnią.
– Prowokacyjna, bardzo krytyczna, antyklerykalna i trudna do zaaprobowania pod względem formy wypowiedź redaktora naczelnego „Liberté" dotyczy jednak Kościoła, a nie ludzi wierzących – ocenia adwokat Maciej Gutowski. – Jeśli zatem Kościół czuje się dotknięty, może zainicjować trudny i złożony proces o ochronę dóbr osobistych. Nie ma tu jednak podstaw do wszczynania sprawy karnej z art. 257 kodeksu karnego, bo nie znieważono samych wiernych z powodu ich wyznania katolickiego.
– Wypowiedź pana Jażdżewskiego o utracie przez Kościół mandatu do pełnienia roli sumienia narodu jest wyłącznie mocnym głosem w debacie publicznej na temat tej roli. Liczne artykuły, setki wypowiedzi pokazują, że to jeden z istotniejszych tematów. Interes publiczny i demokratyczny ład sprawiają, że nie może być mowy o zniewadze czy nawoływaniu do nienawiści, o przekroczeniu wolności wypowiedzi – ocenia adwokat Maciej Ślusarek.