W połowie sierpnia GUS oszacował wstępnie, że produkt krajowy brutto Polski w II kwartale zwiększył się realnie (tzn. licząc w cenach stałych) o 4,4 proc. rok do roku, po 4,7 proc. w pierwszych trzech miesiącach roku. W piątek zrewidował ten odczyt do 4,5 proc., zrównując go z przeciętnymi szacunkami ekonomistów. Różnica jest zbyt mała, aby zmienić zasadniczo obraz sytuacji w polskiej gospodarce: w II kwartale i tak rozwijała się ona najwolniej od dwóch lat. Ale struktura wzrostu PKB była obiecująca.
Najwięcej (2,5 pkt proc.) do wzrostu gospodarczego wniosła konsumpcja prywatna, która zwiększyła się o 4,4 proc. rok do roku, po 3,9 proc. w I kwartale br. To wynik minimalnie lepszy od szacunków ekonomistów (4,3 proc.) i zbliżony do średniej z minionych dwóch lat (4,5 proc.), czyli okresu konsumpcyjnego boomu. – Wydatkom gospodarstw domowych sprzyja historycznie niska stopa bezrobocia, rosnące płace oraz transfery społeczne z budżetu państwa wspierające i tak dobre nastroje konsumenckie i skłonność gospodarstw domowych do zakupów – skomentował Andrzej Kamiński, ekonomista z banku Millennium. W II kwartale rozpoczęła się wypłata „trzynastek" dla emerytów, jednego z przedwyborczych prezentów rządu. Przed nami dopiero wypłaty w ramach rozszerzonego programu Rodzina 500+. – Po uruchomieniu tych transferów wzrost konsumpcji może jeszcze przyspieszyć, nawet do ponad 5 proc. rok do roku – przewiduje Urszula Kryńska, ekonomistka z PKO BP.
Czytaj także: Dwa boomy na raz. Polska gospodarka wciąż rośnie
Kryńska podkreśla jednak, że rozwój polskiej gospodarki jest obecnie zrównoważony, nie opiera się wyłącznie na konsumpcji. W II kwartale o 9 proc. rok do roku zwiększyły się nakłady na środki trwałe, dodając do wzrostu PKB 1,5 pkt proc. Dynamika inwestycji nieco wprawdzie spadła w porównaniu z I kwartału, gdy sięgnęła najwyższego od dekady poziomu 12,6 proc. rok do roku, ale i tak przewyższyła przeciętne szacunki ekonomistów (8,5 proc.). Ekonomiści są zgodni, że w kolejnych kwartałach wzrost nakładów na środki trwałe będzie nadal łagodnie hamował, głównie za sprawą samorządów, które takie wydatki skumulowały przed wyborami z jesieni ub.r., ale też rządu, który szczyt wykorzystania funduszy z UE w obecnym cyklu ma już za sobą.
Wyraźne spowolnienie w gospodarce strefy euro odbiło się negatywnie na dynamice polskiego eksportu, która wyniosła (realnie) 3,9 proc. rok do roku, po 5,9 proc. w I kwartale. Nie licząc równie nieudanego I kwartału 2018 r. był to najsłabszy wynik od 2013 r., gdy strefa euro zmagała się z kryzysem zadłużeniowym. Jednocześnie jednak impet stracił także polski import, który wzrósł o 4,3 proc. rok do roku, po 5 proc. kwartał wcześniej. W rezultacie wynik handlu zagranicznego miał neutralny wpływ na wzrost PKB, podczas gdy w I kwartale podwyższyły go aż o 0,7 pkt proc. – Spowolnienie gospodarcze za granicą, w szczególności recesja w niemieckim przemyśle, przeniknęło już do naszej gospodarki. A kolejne kwartały nie przyniosą poprawy aktywności eksportowej polskich firm ze względu na niezmienne słabe perspektywy globalnego handlu – ocenia Kamiński.