We wtorek rząd przyjął projekt ustawy programu Emerytura+, zakładający wypłatę jednorazowych dodatków dla emerytów w 2019 r. w wysokości ok. 888 zł netto.
Tzw. 13. emerytura to jeden z elementów „piątki" PiS. Ma kosztować 10,8 mld zł brutto. Jeszcze w tym roku ruszyć mają też wypłaty w ramach rozszerzonego na wszystkie dzieci programu 500+, co w tym roku kosztować będzie 9,6 mld zł. Takie dodatkowe wydatki, wcześniej nieuwzględnione w budżecie państwa, to duże obciążenie. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji po wtorkowym posiedzeniu rządu przyznał, że deficyt w budżecie, który pojawił się już w lutym (0,8 mld zł wobec 6,6 mld zł nadwyżki w styczniu), utrzyma się do końca roku.
Jeszcze większy problem pojawi się w 2020 r. Dodatki 500+ będą już wypłacane przez cały rok (rocznie to ok. 20 mld zł), reforma PIT ma uszczuplić dochody o ok. 9–13 mld zł. A jeśli powtórzona zostanie 13. emerytura, to mamy w sumie 40–44 mld zł dodatkowych wydatków.
Premier przyznał, że choć w rządzie trwają intensywne prace nad finansami w 2020 r., to „w najbliższym półroczu, a zapewne także w ciągu najbliższych 12 miesięcy, nie uda się uzyskać dodatkowo niecałych 40 mld zł". – Dlatego mówię też o przyroście deficytu do 2, może do 3 proc. PKB – tłumaczył. Warto tu przypomnieć, że realizacja pierwszego pakietu wyborczego PiS z 2015 r., czyli 500+ od drugiego dziecka i obniżenie wieku emerytalnego (łączny koszt to ok. 30 mld zł rocznie), obyła się bez wzrostu deficytu. Wprost odwrotnie, mimo tych kosztownych programów udało się obniżyć deficyt do rekordowo niskiego poziomu, m.in. dzięki uszczelnieniu i dobrej koniunkturze.
Deficyt na poziomie 2–3 proc. PKB jest bardzo blisko unijnego limitu wynoszącego 3 proc. PKB (po przekroczeniu którego rusza tzw. procedura nadmiernego deficytu). – Mamy ambicję, żeby w tym i w przyszłym roku jak najbardziej utrzymać się w ryzach deficytu, nie przekroczyć tych 3 proc. – zapewniał jednak premier. I zadeklarował, że rząd będzie też się starał trzymać się w ryzach stabilizującej reguły wydatkowej.