- Stawiam tezę, że za realizację PiS-owskich obietnic zapłacą mieszkańcy miast - mówił w październiku w rozmowie z Onetem prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, dodając, że wszystkie obietnice PiS dot. obniżania podatków będą kosztowały Warszawę ponad 800 mln zł.

Aby zrozumieć, dlaczego samorządy nieprzychylnie spoglądają na obniżanie podatków, trzeba zdać sobie sprawę, że jednym z najważniejszych składników ich dochodów są udziały w podatkach. Dlatego - zdaniem Związku Powiatów Polskich - 2020 rok będzie prawdopodobnie najtrudniejszym pod względem budżetowym rokiem funkcjonowania samorządów. Jak zaznacza, powodem problemów są mniejsze dochody (obniżka PIT, CIT i podniesienie kwoty wolnej od podatku), a jednocześnie większe wydatki. Tutaj wymienia podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli, czego nie rekompensuje w pełni subwencja oświatowa, i płacy minimalnej.

Zdaniem prezydenta Warszawy, PiS realizuje swoje obietnice, ale robi to kosztem samorządów. - Same cięcia podatkowe to jest ponad 800 mln zł, wzrastające Janosikowe to 140 mln, do tego zmiany dotyczące ZUS-u oraz 500 mln zł rocznie więcej kosztuje nas edukacja. Jeszcze parę lat temu płaciliśmy na edukację 2,5 mld zł rocznie, a teraz to jest 4,5 mld zł. Te wzrosty kosztów są olbrzymie. Wynika to z tego, że coraz więcej rząd przerzuca na barki samorządów, chociażby dużą część pensji nauczycieli - podkreślił.

Warszawa to jednak nie jedyne miasto, które zwraca uwagę na malejące dochody. Kraków oszacował, że zmiany legislacyjne będą kosztować miasto 200 mln zł, Szczecin wyliczył, że zabraknie mu 90 mln zł, a dochody Częstochowy mogą zmniejszyć się o około 70 mln zł - pisze Business Insider Polska.

Z problemami zmagają się również mniejsze miasta. W 70-tysięcznym Ostrowie Wielkopolskim (woj. wielkopolskie) radni, szukając brakujących pieniędzy, zdecydowali się m.in. podnieść stawki podatku od nieruchomości.