W kluczowym głosowaniu nad ustawą, która oddaje inicjatywę w sprawie brexitu parlamentowi i uniemożliwia wyjście kraju z Unii bez porozumienia z Brukselą bez zgody Izby Gmin, Johnson przegrał stosunkiem 328 głosów do 301, bo aż 21 torysów przyłączyło się do szeregów opozycji. Wśród rebeliantów, którzy natychmiast zostali poinformowani o wyrzuceniu ich z szeregów Partii Konserwatywnej, znalazły się takie wielkie postaci brytyjskiej polityki, jak: wielokrotny minister u Margaret Thatcher i Johna Majora – Kenneth Clarke, były kanclerz skarbu u Theresy May – Philip Hammond czy wnuk Winstona Churchilla – sir Nicholas Soames. Wszyscy oni nie będą też mogli ponownie stanąć do wyborów z list konserwatystów.
– Służyłem w Izbie Gmin 37 lat i tylko trzy razy zdarzyło mi się głosować wbrew rządowi. Premier przekonywał nas, że chce osiągnąć porozumienie z Unią, choć wie, że nie jest to możliwe. Tak nieraz układa się życie. Nie będę już jednak brał udziału w wyborach – powiedział BBC Soames, który informacje o wyrzuceniu z szeregów torysów otrzymał dokładnie w 80. rocznicę zaproszenia jego dziadka do utworzenia rządu, który stawił czoła Trzeciej Rzeszy.
– Emocje są bardzo duże, to zrozumiałe. Ale wbrew pozorom pod kierunkiem Johnsona Partia Konserwatywna może się umocnić, bo ma teraz jasny program wyprowadzenia kraju z Unii za wszelką cenę. Brytyjskie społeczeństwo dawno nie było zaś tak spolaryzowane, co uderza w ugrupowania, które wahają się w sprawie brexitu – mówi „Rzeczpospolitej" Steven Clarke z londyńskiej Resolution Foundation.
Corbyn zadaje pytania
Przedterminowe wybory faktycznie wydają się bodaj ostatnią szansą Johnsona na przeprowadzenie brexitu 31 października. Dlatego premier wystąpił z wnioskiem o ich przeprowadzenie natychmiast po ogłoszeniu wyniku głosowania nad ustawą blokującą bezumowny rozwód z Unią. Do tego potrzeba jednak wsparcia dwóch trzecich posłów, czego nie da się zrobić bez Partii Pracy. Jej lider Jeremy Corbyn zapowiedział, że poprze wcześniejsze głosowanie, ale dopiero kiedy zostanie zakończona cała procedura przegłosowania ustawy o warunkach wyjścia kraju z Unii nie tylko w Izbie Gmin, ale i w Izbie Lordów. Najpewniej nastąpi to w poniedziałek, ostatnim dniu pracy parlamentu przed zawieszeniem jego działalności na pięć tygodni, na co zgodę wyraziła już królowa. Zgodnie z brytyjskim prawem wybory musiałyby w takim przypadku zostać przeprowadzone 15 października, tuż przed decydującym szczytem Unii dwa dni później.
– Robimy ogromny postęp w rokowaniach, i to nie tylko w Brukseli, Dublinie czy Berlinie, ale nawet Paryżu. Kanclerz Merkel przyznała, że niektóre zapisy umowy rozwodowej mogą ulec modyfikacji, w tym nawet backstop (chodzi o utrzymanie Irlandii Północnej w jednolitym rynku po brexicie do czasu ustalenia nowych zasad współpracy między Wielką Brytanią a Unią) – zapewniał w środę Johnson.
Ale opozycja nie wierzy mu za grosz, tym bardziej że zasłaniając się tajemnicą rokowań, premier nie chce podać żadnych szczegółów swojego pomysłu na backstop na irlandzką granicę.