Johnson mówiąc o planie z Chequers nazwał go "oszustwem", "zagrożeniem" i groźbą "niestabilności politycznej i gospodarczej". - Moi drodzy konserwatyści, to nie jest demokracja, to nie jest to, na co głosowaliśmy - mówił.

Były szef MSZ apelował też, by nie wierzyć, że umowa może być zmieniona po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię (co nastąpi 29 marca 2019 roku), zwiększając presję na May przed głosowaniem ws. umowy z Brukselą regulującej brexit, którą w listopadzie być może przywiezie ona ze szczytu UE (alternatywą jest brexit bez umowy - tzw. twardy brexit).

Johnson uważa, że - mimo przedstawiania publicznych obiekcji co do planu May - UE ostatecznie przyjmie jej propozycje, aby "upokorzyć Wielką Brytanię".

- To, czego oni (UE) chcą przede wszystkim, to zademonstrowanie każdemu krajowi, który marzyłby o pójściu w nasze ślady, że nie można opuścić UE bez ponoszenia politycznych i gospodarczych konsekwencji - mówił Johnson. Dodał, że plan z Chequers pokazuje, że Wielka Brytania "z całą swoją siłą i potęgą oraz siecią wpływów na całym świecie nie może całkowicie odzyskać kontroli".

Jednocześnie Johnson wezwał swoich zwolenników by wsparli May, ale jednocześnie domagali się od niej zmian w kształcie planu dotyczącego warunków brexitu.