Jak trwoga, to do państwa

Dla rosnącej liczby Polaków tanie zakupy w azjatyckich e-sklepach, szczególnie tych z serwisu Alibaba, stały się nie tylko sposobem na ograniczenie kosztów, ale coraz częściej także sposobem na biznes.

Aktualizacja: 23.10.2018 21:33 Publikacja: 23.10.2018 21:00

Jak trwoga, to do państwa

Foto: Adobe Stock

Napływają więc do nas masowo tanie smartfony i różne gadżety elektroniczne, zabawki, a nawet kosmetyki. Można się było spodziewać, że przyjdzie w końcu chwila, gdy państwo ukróci korzystanie ze skarbca Alibaby poprzez kontrolę i cła.

Zabawne jest tylko narzekanie e-sklepów, które po raz kolejny dowodzi, że historia lubi się powtarzać. Przed laty, gdy dopiero raczkował u nas handel internetowy, e-sklepy dość elastycznie podchodzące do podatków, były zmorą wielu tradycyjnych placówek stacjonarnych. Sporą część z nich wyparły zresztą z rynku. Teraz okrzepli już na rynku internetowi detaliści i hurtownicy czują podobny oddech nie do końca legalnej konkurencji z Chin.

Wielu z nich najbardziej doskwierają zakupy konsumentów, którzy już nie chcą płacić marży krajowym sprzedawcom, skoro te same produkty mogą sobie bezpośrednio zamówić w Chinach. Za połowę albo jedną czwartą krajowej ceny.

Co prawda Kowalski nie kupuje hurtowych ilości, ale jeśli poczta pantoflową przekona do zakupów w Chinach znajomych i krewnych, dla rodzimych e-sklepów strata jest dotkliwa. Tym bardziej że wielu internautom polującym na niskie ceny nie przeszkadza, że na przesyłkę z Azji trzeba kilka tygodni poczekać, a czasem towar też nie do końca spełnia oczekiwania. Jesteśmy gotowi na wiele poświęcenia dla niższej ceny.

Podczas gdy starsze pokolenia są gotowe przemierzać pół miasta dla upolowania tańszych produktów z gazetki promocyjnej hipermarketu czy dyskontu, młodzi polują na okazje w Azji, na które mogą poczekać. Konsumenci głosują nogami i mailami.

Koniec końców okazuje się, że jedyny ratunek na nie do końca uczciwą konkurencję jest w państwie. Wyglądają go coraz częściej nawet ci, którzy kiedyś tak chwalili niewidzialną rękę rynku.

Napływają więc do nas masowo tanie smartfony i różne gadżety elektroniczne, zabawki, a nawet kosmetyki. Można się było spodziewać, że przyjdzie w końcu chwila, gdy państwo ukróci korzystanie ze skarbca Alibaby poprzez kontrolę i cła.

Zabawne jest tylko narzekanie e-sklepów, które po raz kolejny dowodzi, że historia lubi się powtarzać. Przed laty, gdy dopiero raczkował u nas handel internetowy, e-sklepy dość elastycznie podchodzące do podatków, były zmorą wielu tradycyjnych placówek stacjonarnych. Sporą część z nich wyparły zresztą z rynku. Teraz okrzepli już na rynku internetowi detaliści i hurtownicy czują podobny oddech nie do końca legalnej konkurencji z Chin.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację