Węzłów na drogach szybkiego ruchu nie buduje się według widzimisię inwestora czy projektanta. Minimalne odległości pomiędzy nimi określa rozporządzenie ministra transportu z 1999 r. – na autostradach poza miastami to minimum 15 km, a na trasach ekspresowych – co najmniej 5 km. Ta informacja, istotna z punktu widzenia kierowców planujących swoją podróż, staje się kluczowa w sytuacjach, gdy gdzieś „pomiędzy" dochodzi do wypadku. Ważne są jeszcze dwie kwestie – droga szybkiego ruchu co do zasady jest trasą zamkniętą, która łączy się z innymi drogami wyłącznie poprzez węzły. I w żadnym wypadku nie wolno poruszać się nią pod prąd ani przejeżdżać przez pasy rozgraniczające jezdnie. Zatem jeśli jest zator, wpadamy w pułapkę, z której w zgodzie z przepisami stojącymi na straży bezpieczeństwa nie ma ucieczki. Przynajmniej w Polsce.

Nie ma co tu dywagować, czy autostrady są najbezpieczniejszym rodzajem dróg czy nie, nie ma co rozważać, czy nasi kierowcy umieją w sposób odpowiedzialny i mądry wykorzystywać ich potencjał. Bo zawsze może się zdarzyć sytuacja, która ruch zablokuje. A prawdziwą kompromitacją jest to, że nikt nie wie, co wtedy robić. O sukcesie akcji uwalniania kierowców po tragicznym wypadku na trasie A1 w okolicach Włocławka nie zdecydowały odpowiednie procedury, ale zdrowy rozsądek i dobre decyzje lokalnej policji. Dopiero to sprawiło, że Biuro Ruchu Drogowego KGP we współpracy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) podjęło prace nad stworzeniem ogólnokrajowych zasad, które miałyby rozładować zatory. A przecież nie był to ani pierwszy taki wypadek, ani niestety ostatni.

O przemieszczaniu się ludzi i towarów trzeba myśleć – jak to się ostatnio modnie określa – holistycznie. Przewidywać możliwe konsekwencje prawdopodobnych zdarzeń na drogach i opracowywać sposoby zapobiegania im lub ograniczania ich skutków. Niestety, w Polsce mało kto podchodzi do zagadnień bezpieczeństwa w ten sposób. Sukcesem jest zbudowanie dobrej drogi, a potem jakoś to będzie. Wystarczy powiedzieć, że dopiero teraz w przepisach ruchu drogowego mają się pojawić paragrafy dotyczące tworzenia korytarza życia, choć jest to kwestia podstawowa przy prowadzeniu akcji ratowniczych na drogach szybkiego ruchu. Dobrze więc, że będą choć procedury. Tyle że zgodnie z intencją pomysłodawcy mają obowiązywać na drogach w zarządzie GDDKiA. Czyżby na te znajdujące się w rękach prywatnych koncesjonariuszy trzeba było przygotować odrębne? „Holistyczne podejście" jest jednak bardzo trudne do wdrożenia.