Szczególnie wdzięcznym polem do nadużyć był VAT, który przyczynił się do wzrostu „przedsiębiorczości" wśród bezrobotnych, gdy za parę złotych jako tzw. słupy zakładali spółki krzaki przydatne w łańcuszku wyłudzania podatku.

Długo nie udawało się ukrócić mafii paliwowej i szarej strefy w handlu paliwami, przez którą na VAT i akcyzie traciliśmy rocznie 1–3 mld zł. Zrobił to w końcu, wprowadzony w sierpniu ubiegłego roku, tzw. pakiet paliwowy (zestaw zmian w przepisach zwiększający rygor w rozliczeniach podatkowych), który utrudnił ucieczkę przed fiskusem. Pakiet paliwowy plus inne zmiany w VAT pomagają rządowi ograniczać lukę podatkową i realizować z powodzeniem jedno z haseł kampanii wyborczej z 2015 r.

Cel jest szczytny, efekty widoczne. Gdy jednak czytam o niektórych pomysłach nakierowanych na uszczelnienie systemu podatkowego (wydłużająca się rejestracja firmy dla potrzeb VAT, wysokie kary – do 25 lat więzienia – za udział w karuzeli VAT-owskiej), nasuwa mi się znany cytat międzywojennego erudyty Franca Fiszera. Ten o konieczności rozstrzelania 750 tys. szubrawców, by zaprowadzić porządek w Polsce. – A jeśli się tylu nie znajdzie, to dobierzemy z uczciwych – proponował Fiszer.

Takim doborem wydają się niektóre regulacje i działania fiskusa uderzające rykoszetem w uczciwych przedsiębiorców. Obawiam się, że może to być skuteczny sposób na ograniczenie nie tyle nadużyć podatkowych, ile chęci do zakładania i rozwijania firm. Już sam start w biznesie, który w Polsce odbywa się najczęściej za własne pieniądze, jest obarczony sporym ryzykiem. Gdy do tego dojdzie jeszcze ryzyko podatkowe, część przyszłych przedsiębiorców może poszukać lepszych warunków do prowadzenia firmy w innym kraju Unii albo w ogóle zrezygnować z biznesu. Wtedy zamiast luki będzie wielka podatkowa dziura, której żaden rządowy program nie wypełni.