Aleksander Milinkiewicz: Wszystko na Białorusi według scenariusza Kremla

Naszym państwem rządzą mundurowi. Umieją strzelać – mówi Aleksander Milinkiewicz, weteran białoruskiej opozycji demokratycznej.

Aktualizacja: 27.05.2021 06:25 Publikacja: 26.05.2021 18:33

Aleksander Milinkiewicz: Wszystko na Białorusi według scenariusza Kremla

Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Słowa Łukaszenki w środę i ostatnie wydarzenia pokazują, że Mińsk postanowił ostatecznie pożegnać się z Zachodem. Co dalej?

Nie mam wątpliwości, że wygranym w tej całej sytuacji jest Kreml. Nie mam dowodów na to, że Moskwa wymyśliła tę operację, ale jestem przekonany, że Rosjanie w tym uczestniczyli. To podwójna gra. Łukaszenko staje się jeszcze większym wyrzutkiem i traci wszelkie kontakty z Zachodem, a tam z kolei mówią, że kończą się już narzędzia wpływu na Mińsk. Więc niedługo dojdzie do spotkania Bidena z Putinem, podczas którego mają rozmawiać m.in. o Białorusi. Wyobraźmy więc sobie, że Biden powie, że tego już nie da się dłużej znosić i że trzeba z tym coś zrobić. I załóżmy, że Putin mu przytaknie. Wtedy Biden prawdopodobnie powie, że jeżeli Rosja ma narzędzia wpływu na Białoruś i jeżeli to jest jej „strefa wpływów", to Moskwa powinna wykonać pewne kroki. W ten sposób Putin stanie się gwarantem stabilności w regionie. Nie będzie demonstracyjnie anektować Białorusi, jedynie zabezpieczy tranzyt władzy, by na czele kraju stanął całkowicie lojalny mu człowiek. Może dojdzie do liberalnych reform, ale żadnej integracji z Zachodem. Wszystko według rosyjskiego scenariusza.

Łukaszenko ciągle walczy jednak o poparcie Kremla, od lat przekonuje, że to tak naprawdę Rosja znajduje się na celowniku Zachodu, a nie dyktatura w Mińsku.

To jego stara metoda, przekonuje Zachód, że jest twierdzą na drodze nielegalnych migrantów do UE, a Moskwę przekonuje, że jest twierdzą, oddzielającą NATO od Rosji. Czas mija, traci poparcie w Rosji. Moskwa to wykorzysta, ale chce zrobić to na prośbę Zachodu. To sprytna taktyka. A przecież relacje pomiędzy Mińskiem a Europą mogą się jeszcze zaostrzyć, może dojść do eskalacji, która spowoduje, że to Rosja będzie musiała załatwiać sprawę razem z UE. Ale i tak zrobi to według własnego pomysłu.

Areszty, przesłuchania, zatrzymania, wieloletnie wyroki wobec aktywistów opozycji i pacyfikacja niezależnych redakcji. To wszystko wydarzenia z ostatnich dni na Białorusi. Jak pan opisze panującą w kraju atmosferę?

Trwa totalna zemsta. Władze chcą, by w kraju zapanował dziki strach. Bo same się boją. Mają pałki i karabiny. Nikt w rządzie w ogóle się nie zajmuje rozwiązaniem problemów gospodarczych czy socjalnych. Myślę, że naszym państwem zarządzają dzisiaj mundurowi. Umieją strzelać i pozbawić ludzi wyjścia.

Przed wyborami mówił pan na łamach „Rzeczpospolitej", że Białoruś czeka rozczarowanie i depresja. Tak się stało?

Wielkie rozczarowanie. Na razie ludzie nie wrócą na ulice, bo cena takiego wyjścia będzie zbyt wysoka. Ale nic nie jest stracone i żadne ofiary nie pójdą na marne. Po prostu musimy przejść przez wszystkie swoje kręgi piekła. Dzięki temu Białorusini zawiedli się na Putinie, i to już postęp. Musimy jeszcze dokonać destalinizacji, bo dopiero wtedy przestaną nam się podobać rządy twardej ręki.

Słowa Łukaszenki w środę i ostatnie wydarzenia pokazują, że Mińsk postanowił ostatecznie pożegnać się z Zachodem. Co dalej?

Nie mam wątpliwości, że wygranym w tej całej sytuacji jest Kreml. Nie mam dowodów na to, że Moskwa wymyśliła tę operację, ale jestem przekonany, że Rosjanie w tym uczestniczyli. To podwójna gra. Łukaszenko staje się jeszcze większym wyrzutkiem i traci wszelkie kontakty z Zachodem, a tam z kolei mówią, że kończą się już narzędzia wpływu na Mińsk. Więc niedługo dojdzie do spotkania Bidena z Putinem, podczas którego mają rozmawiać m.in. o Białorusi. Wyobraźmy więc sobie, że Biden powie, że tego już nie da się dłużej znosić i że trzeba z tym coś zrobić. I załóżmy, że Putin mu przytaknie. Wtedy Biden prawdopodobnie powie, że jeżeli Rosja ma narzędzia wpływu na Białoruś i jeżeli to jest jej „strefa wpływów", to Moskwa powinna wykonać pewne kroki. W ten sposób Putin stanie się gwarantem stabilności w regionie. Nie będzie demonstracyjnie anektować Białorusi, jedynie zabezpieczy tranzyt władzy, by na czele kraju stanął całkowicie lojalny mu człowiek. Może dojdzie do liberalnych reform, ale żadnej integracji z Zachodem. Wszystko według rosyjskiego scenariusza.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790