Według informacji „Rzeczpospolitej” najpoważniejszym dla banków jego zapisem będzie konieczność zwrotu kredytobiorcom niesłusznie naliczonych opłat (spreadów). To oznacza dla banków wydatek rzędu kilku miliardów złotych, a nie około 70 mld zł -  bo na tyle oszacowano koszty  pierwszej propozycji prezydenta. W projekcie mają się znaleźć jeszcze pewne rozwiązania, ale nie będą one znaczącym kosztem, które by zdestabilizowały sektor bankowy.

Kancelaria Prezydenta wzięła pod uwagę m.in. skutki Brexitu i groźbę kryzysu na włoskim rynku bankowym. W tych okolicznościach osłabianie polskich banków byłoby niebezpieczne.

– Jeśli rzeczywiście prezydencki projekt nie przewiduje przymusowego przewalutowania, jakie zakładano w pierwszej wersji, to jest to dobra wiadomość, bo byłoby to niebezpieczne dla sektora, a dodatkowo narażało państwo na procesy sądowe. Zwrot spreadów jest dobrym rozwiązaniem, bo w zasadzie wszyscy eksperci uważali, że klientom to się należy. Natomiast jeśli w projekcie nie będzie żadnych zachęt do przewalutowania, to nie rozwiązuje on głównego problemu czyli dużego udziału kredytów walutowych w portfelach banków – ocenia Witold Orłowski, doradca ekonomiczny PwC. Analitycy uważają, że taki wariant zdejmuje największe obawy. 

- Jeśli koszt ustawy sięgnie kliku miliardów złotych, to nawet przy podatku bankowym sektor powinien uniknąć  straty na koniec roku.  Oczywiście wciąż byłby to istotny koszt i  niektóre banki, z największym udziałem kredytów frankowych  będą musiały się dokapitalizować, albo znaleźć inne sposoby na poprawienie swoich współczynników kapitałowych.   Do tej pory rynek był pełen obaw o to czy ustawa frankowa nie uderzy zbyt mocno w banki, więc zakładam, że taka jej wersja powinna pozytywnie wpłynąć na kurs złotego oraz  wyceny obligacji- ocenia Kamil Stolarski, analityk Haitong Bank.

Ryzyko przewalutowania kredytów brały pod uwagę też agencje ratingowe przy ocenach. Przypomnijmy, że pierwsza wersja prezydenckiego projektu zakładała  m.in. przewalutowanie po tzw. kursie sprawiedliwy,  zwrot spreadów i możliwość oddania mieszkania w zamian za anulowanie zadłużenia. Została oceniona zarówno przez Komisję Nadzoru Finansowego jaki i NBP jako groźną dla całego systemu finansowego, ponieważ jej koszty oszacowano na około 70 mld zł. Bankowcy oraz audytorzy ostrzegali, że kosztów przewalutowania nie dałoby się rozłożyć w czasie, gdyż nie pozwalają na to międzynarodowe standardy rachunkowości. W wyliczeniach KNF koszt zwrotu z tytułu spreadów dla wszystkich banków sięgnąłby 15,2 mld zł ( razem z odsetkami ustawowymi), przy czym 12,1 mld zł dotyczyłoby kredytów aktualnie znajdujących się w bilansie banku. Po krytyce projektu ze względu na zbyt wysokie koszty rozpoczęto prace nad drugą wersją, m.in. z udziałem specjalnie powołanego zespołu  ekspertów. Od prac nad ustawą frankową wyraźnie  odcinał się rząd. Jednoznacznie informując, że gospodarzem tego tematu jest płac prezydencki.