Ostatnie zjazdy radców i adwokatów pokazały, że ster rządów pozostanie w rękach doświadczonych działaczy. W obu wyborach prezesa wygrali mężczyźni - mecenasi Maciej Bobrowicz i Jacek Trela. Ich przegrane rywalki – Maria Ślązak i Małgorzata Kożuch – to panie aktywnie działające w międzynarodowych organizacjach prawniczych. Postawiono jednak na krajową rutynę i twardość charakterów, a nie na zdolności koncyliacyjne i zagraniczne doświadczenia. Większość w krajowych radach obu samorządów też przypadła starszym działaczom. Być może to wymóg czasów. Sygnały z okolic rządu wskazują, że niezależność samorządów prawniczych może być ograniczona. Zresztą ekipa rządząca w ogóle nie wygląda na sympatyzującą z systemem społeczeństwa obywatelskiego. Nie mogą się zatem czuć bezpiecznie organizacje, nawet z wiekową – jak adwokatura – tradycją, które nie podlegają „centralnemu ośrodkowi dyspozycji politycznej". Wprawdzie prezydent obiecał adwokatom, że nie pozwoli knuć za ich plecami, ale w obliczu nadchodzącej wojny stawia się na twardych generałów, już zaprawionych w bojach. Bo gdyby druga strona zaczęła walki podjazdowe z konkretnymi prawnikami, to ci z doświadczeniem w samorządzie i ugruntowaną pozycją zawodową nie będą się bali. Łatwiej zastraszyć i zawodowo zniszczyć prawnika o słabo kojarzonym nazwisku, który dopiero rozwija kancelarię.

Nawet zakładając, że owi generałowie rzeczywiście będą musieli stanąć do walki, poza nią będzie jednak codzienna proza życia. Prawnicy z licencją mają silną konkurencję ze strony magistrów prawa. Tych ostatnich nie obowiązują zakazy reklamy, nie muszą płacić składek samorządowych i ubezpieczeniowych, a ograniczeniem wynagrodzenia jest dla nich tylko pojemność kieszeni klienta. Najlepiej widzą to właśnie młodzi prawnicy, głośno domagający się poluzowania niektórych ograniczeń zawodowych. Chodzi np. o zakazy reklamy czy pobierania premii od sukcesu (success fee). I choć adwokaci czy radcowie przed czterdziestką to połowa populacji w tych zawodach, nie zdobyli takiego udziału we władzach samorządów.

Obecność kilkunastu młodych prawników w krajowych radach radców i adwokatów to jednak sukces. Powiew świeżości widać też w uchwałach obu zjazdów. Pojawiają się w nich wzmianki o wspomaganiu marketingu usług prawniczych czy o e-learningu na aplikacjach. Kilka lat temu próby wprowadzenia rozliczeń typu success fee albo adwokackich spółek kapitałowych zakończyłyby się karcącym spojrzeniem spod siwych brwi starszych działaczy. Teraz już takich oporów najwyraźniej nie ma.

Najlepiej by było, gdyby starsi „generałowie" nie musieli stawać do boju z władzą, a przy okazji nie przeszkadzali młodszym wojownikom w unowocześnianiu narzędzi walki o rynek. Skorzystać na tym mogą wszyscy, nie tylko prawnicy.