PGE Ekstraliga: Chcą wyjść ze swojej bańki

Lukratywna umowa z Canal+ ma wynieść PGE Ekstraligę na nowy poziom. W ten weekend początek sezonu i weryfikacja tych zapowiedzi.

Publikacja: 07.04.2022 19:01

PGE Ekstraliga: Chcą wyjść ze swojej bańki

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

W latach 2019–2021 Ekstraliga otrzymała ze sprzedaży praw do transmisji 60 mln zł. Teraz będzie to 60,5 mln zł, ale nie za trzy lata, tylko za jeden rok (łącznie 242 mln zł przez cztery sezony).

To jeden z dowodów na rosnącą pozycję żużla i sprawne korzystanie działaczy z koniunktury. Inny dowód, wzbudzający największe emocje wśród kibiców, pojawia się w styczniu, gdy media społecznościowe rozgrzewa tradycyjna już dyskusja, czy większym sukcesem jest srebrny medal mistrzostw świata Bartosza Zmarzlika, czy może jednak np. trzecie olimpijskie złoto Anity Włodarczyk. W martwym dla żużla sezonie plebiscyt „Przeglądu Sportowego” przypomina o wyjątkowej pozycji tego sportu w Polsce.

Pieniądze z telewizji mają nie tylko ugruntować pozycję żużla, ale i pozwolić mu wyjść poza swoją bańkę. Jest to możliwe, co pokazuje Grand Prix na Stadionie Narodowym, w nieżyjącej żużlem Warszawie, gromadzące rokrocznie (do pandemii) komplet publiczności.

Aby ten cel zrealizować, władze naciskały, by pieniądze z telewizyjnego eldorado nie zostały przejedzone na kontrakty dla zawodników. Znaczna część środków, które trafią do klubowych kas, musi być wykorzystana na zakup plandek na tory, co ma ograniczyć skalę przekładania meczów. Co roku każdy klub musi też przeznaczyć 2,5 mln zł na szkolenie i rezerwy, dla których powołano nawet specjalne rozgrywki.

Od dawna wyróżnikiem żużla było dążenie do wyrównywania szans i rzucanie kół ratunkowych słabszym zespołom. Stąd liczne rozwiązania pod zgrabnymi hasłami, których nieżużlowy kibic nie rozumie, jak rezerwy taktyczne, zastępstwa zawodników czy „goście” w składach.

Tym razem to pomaganie słabszym zapisano w samym regulaminie rozgrywek. Oto po rundzie zasadniczej do play-offów zakwalifikuje się sześć najlepszych drużyn. Zmierzą się w trzech ćwierćfinałach, z których awansują... cztery zespoły, bo obok zwycięzców także „lucky loser” – ten, który przegra najniżej. Mistrzem Polski może więc zostać klub, który wcześniej przegra ćwierćfinał. Niezwykły system? Dla innych sportów na pewno. Dla żużla to tylko powrót do rozwiązań obowiązujących do 2011 r.

Na dodatek szóstka, która zakwalifikuje się do play-offów, wydaje się łatwa do przewidzenia. Z góry na walkę o utrzymanie skazywane są kluby z Grudziądza i Ostrowa Wielkopolskiego. – Ta zmiana odebrała nam wiele emocji. Przecież w ostatnich latach walka o czwórkę była bardzo zacięta praktycznie do ostatniej kolejki (...) Była świetna walka, kibice mieli emocje, każdy mecz był o coś. Teraz takich emocji w fazie zasadniczej najprawdopodobniej nie będzie – punktował ostatnio w „Przeglądzie Sportowym” Marek Cieślak, były trener żużlowej reprezentacji Polski.

W szóstce, typowanej do walki o medale, ciężko wskazać faworytów. Zmienić to może ewentualne przywrócenie zgody na start zawodników z Rosji. Polski Związek Motorowy (PZM) jako jedyna federacja zdecydował się na całkowite wyrzucenie Rosjan z rozgrywek, ale w każdej chwili, w przypadku zakończenia wojny w Ukrainie, może się to zmienić.

W teorii możliwa jest też ścieżka prawna w tej kwestii. Zdaniem mecenasa Jerzego Synowca, byłego prezesa Stali Gorzów, PZM naruszył konstytucyjne prawa tych Rosjan, którzy mają też polskie obywatelstwo – a chodzi m.in. o najlepszych: aktualnego mistrza świata Artioma Łagutę i brązowego medalistę Emila Sajfutdinowa.

– To są polscy obywatele, a fakt, że mają też drugie obywatelstwo, nie powinien ich w żadnym stopniu dyskryminować – tłumaczył w rozmowie z Onetem Synowiec, który nawet wystosował w tej sprawie list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy. – Sam mam białoruskie korzenie i co? Powinienem tylko z tego powodu zamknąć kancelarię? – pytał adwokat.

Kolejnym znakiem zapytania w tej sprawie jest fakt, że Łaguta został też zdyskwalifikowany przez... Rosyjską Federację Motocyklową za swoje deklaracje w mediach społecznościowych „dyskredytujące honor i godność Federacji Rosyjskiej oraz prezydenta Władimira Władimirowicza Putina” .

Sprawa Łaguty przed polskimi, a tym bardziej – jak sugeruje Synowiec – europejskimi sądami na pewno przebiłaby się z żużlowej „bańki”. Ale raczej nie o taki rozgłos chodziło. Trzeba też pamiętać, że gorzowski prawnik to wyjątek, zdecydowana większość kibiców i działaczy popiera całkowite wyrzucenie Rosjan z ligi.

Dlaczego PZM jest jedyny i nie zdecydował się na to żaden inny związek, choćby hokejowy (w polskiej lidze Rosjan i Białorusinów gra kilkudziesięciu)? Opinię środowiska dobitnie wyraził w rozmowie z Interią Jarosław Hampel z Motoru Lublin. – To nie żużel robi błąd. Robią to inni. Oni też powinni zawieszać – stwierdził.

PGE EKSTRALIGA – 1. KOLEJKA

Piątek (transmisje w Eleven Sports): 18.00: Częstochowa – Leszno, 20.30: Gorzów – Lublin

Niedziela (Canal+ Sport 5): 16.00: Ostrów – Grudziądz,

19.15: Wrocław – Toruń

W latach 2019–2021 Ekstraliga otrzymała ze sprzedaży praw do transmisji 60 mln zł. Teraz będzie to 60,5 mln zł, ale nie za trzy lata, tylko za jeden rok (łącznie 242 mln zł przez cztery sezony).

To jeden z dowodów na rosnącą pozycję żużla i sprawne korzystanie działaczy z koniunktury. Inny dowód, wzbudzający największe emocje wśród kibiców, pojawia się w styczniu, gdy media społecznościowe rozgrzewa tradycyjna już dyskusja, czy większym sukcesem jest srebrny medal mistrzostw świata Bartosza Zmarzlika, czy może jednak np. trzecie olimpijskie złoto Anity Włodarczyk. W martwym dla żużla sezonie plebiscyt „Przeglądu Sportowego” przypomina o wyjątkowej pozycji tego sportu w Polsce.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Przerwana seria Bartosza Zmarzlika. Grand Prix Chorwacji dla Jacka Holdera
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny