Urząd prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości mają być rozdzielone, a prokurator ten wybrany na wieloletnią kadencję przez Sejm lub prezydenta. Nastąpić ma też ograniczenie nadzoru prokuratorskiego. Na koniec być może nastąpi także utworzenie instytucji niezawisłego sędziego śledczego w miejsce dyspozycyjnych prokuratorów prowadzących śledztwa. Taki prawny pejzaż wyłania się z publicystyki i wypowiedzi polityków, w tym samego premiera. Wygląda to nowatorsko i zachęcająco, ale diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach.
Kadencja, czyli okres, w którym nie wolno odwoływać danego urzędnika, to nie tylko gwarancja niezależności, ale i poważne ograniczenie możliwości wymiany jego niewłaściwego piastuna. Owszem, można być złożonym z takiego urzędu na skutek obłożnej trwałej choroby, osobistej rezygnacji, a także w razie sprzeniewierzenia się złożonemu przyrzeczeniu (tak normuje na przykład ustawa wcześniejsze odejście z urzędu rzecznika praw obywatelskich i innych urzędów kadencyjnych).
W tym ostatnim wypadku zaczynają się jednak kłopoty. Bowiem ogólnikowość, pojemność tej formuły rodzi spory o jej zakres, a to już pole dla politycznych waśni wokół wcześniejszego opróżnienia kadencyjnego urzędu. Właśnie ostatnio jesteśmy świadkami różnicy zdań w sprawie ewentualnej wymiany szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, bo ustawa poświęcona tej instytucji zawiera takie właśnie sformułowanie: sporne, wieloznaczne, dyskusyjne. O wcześniejszym odwołaniu zwierzchnika tej instytucji decydować bowiem mogą także względy moralne.
W dodatku brak precedensów dotyczących usunięcia przed końcem kadencji poza jednym: odwołania przez prezydenta Lecha Wałęsę przewodniczącego Krajowej Rady ds. Radiofonii i Telewizji. Dlatego zanim ustawodawca przesądzi zasadę kadencji prokuratora generalnego, powinien nie szczędzić czasu i wysiłku na znalezienie formuły, która uczyni podchody i manewry wokół odwołania przed końcem kadencji nieskutecznymi. To nie może być ozdobna fikcja, ale rzetelna gwarancja.
Po wielekroć rozważano wprowadzenie kadencyjności prokuratur (ostatnio przed z górą dwoma laty) i wysuwane wówczas projekty postulowały, by objąć nią także ogniwa niższe prokuratury, np. apelacyjne, okręgowe, a nawet rejonowe. W dyskutowanych obecnie propozycjach pomysły te wysuwane są rzadko. Czy słuszne jest to milczenie? Rozregulowanie tego urzędu przez bieżącą politykę każe powrócić do tej propozycji. Tutaj na stanowiskach kierowniczych należy wprowadzić utrudnioną usuwalność.