Znaczenie tekstu Tomasza Wardyńskiego ([link=http://www.rp.pl/artykul/205918.html]“Rz” z 17 października[/link]) polega na tym, że odwołuje się on do kwestii aksjologicznych dotyczących społecznej roli korporacji adwokackiej. Moje uwagi nie są jednak polemiką z tym tekstem, lecz jedynie komentarzem, pisanym raczej z pozycji outsidera. Przyznaję bowiem, że zawsze brakowało mi tolerancji dla konserwatyzmu i ociężałości korporacji, do której z mocy ustawy należę, a dziś mam, prawdę mówiąc, bardziej umiarkowane przekonania w tej sprawie niż w przeszłości. Dziś bowiem korporacja adwokacka (podobnie zresztą jak inne) znalazła się w zupełnej defensywie i koniec końców może się okazać, że nie będzie ona miała żadnego wpływu na kształt zawodu prawniczego, którym zarządza, kształt zaś ten wymyślony zostanie w gabinetach mniej lub bardziej populistycznych polityków. Kopanie leżącego nie jest moim ulubionym zajęciem.
Natomiast rok poświęcony pracy społecznej w Polskim Związku Piłki Nożnej w szczególnym okresie ujawniania rozległej działalności korupcyjnej klubów, sędziów i działaczy pozwala mi jednocześnie na wyprowadzenie ogólnych wniosków w odniesieniu do funkcjonowania samorządnych organizacji demokratycznego państwa – o czym w kontekście adwokatury pisze Wardyński – którym powierzono odpowiedzialność za prowadzenie poszczególnych sfer życia społecznego. Zastrzegam oczywiście, że analogie są bardzo wybiórcze, bo adwokatura ma nie tylko zupełnie odmienną, mniej aktywną rolę w swojej dziedzinie niż związek piłkarski, ale też adwokatura jako całość stoi na nieporównanie wyższym poziomie intelektualnym i etycznym niż rozumiany także zbiorczo (a zatem umownie) związek piłkarski.
Ton wszelkich wypowiedzi w ważnych sprawach, narzucany przez dyskusję polityczną jest, niestety, taki, że “trzeba się opowiedzieć” za jedną ze stron każdego sporu. Stanowiska zgłaszające wątpliwości i poglądy pośrednie niemal nie mają prawa istnieć. I tak gdy na temat korporacji notarialnej wygłosiłem pogląd zgodny z generalną, populistyczną linią polityki ministra Ziobry, spotkałem się z pytaniem, dlaczego popieram ministra? Dopiero w dalszej kolejności pojawiło się pytanie, dlaczego tak uważam, jak uważam. Zajmowanie stanowiska wobec do jakiejkolwiek poważnej sprawy w warunkach tak wyznaczonych przez standard sporu politycznego wymaga, niestety, raczej banalnego zaklinania się, że nikogo nie popieram, tylko że takie mam właśnie poglądy. Na swoje wytłumaczenie mam to, że jestem od lat 20 adwokatem i od 20 lat wygłaszam mniej więcej takie same stanowisko, zgodnie z którym wolność wykonywania zawodów prawniczych da nam wszystkim jako społeczeństwu o wiele więcej, niż mogą dać organizujące tę działalność korporacje prawnicze.
Najważniejsza bodaj teza Wardyńskiego przypomina prostą, lecz notorycznie pomijaną prawdę, iż sposób organizacji zawodów prawniczych to jest wybór społeczeństwa, a nie wybór organizacji, którym owo społeczeństwo powierzyło organizowanie funkcjonowania zawodów prawniczych. Innymi słowy organizacja ta pełni rolę służebną i wtórną: adwokatura nie jest własnością korporacji adwokackiej, tak jak piłka nożna nie jest własnością związku piłkarskiego.
[srodtytul]Mitologizacja historyczna...[/srodtytul]