Spór w prokuraturze o sprawę Papały - komentuje adwokat

Spór wewnątrz prokuratury o to, kto popełnił zbrodnię w sprawie zabójstwa generała Papały, nie powinien mieć miejsca. I nie ma znaczenia, że chodzi o jeden z najważniejszych wyroków w historii polskiego sądownictwa – pisze adwokat

Publikacja: 01.08.2013 19:57

Nigdzie nie jest powiedziane, że zabójca generała Papały na pewno zostanie wykryty i przykładnie ukarany. Tego nie zapewnią ani najlepsi śledczy, ani najlepsze prawo. Dlatego ważne jest, byśmy wszyscy mieli przekonanie, że organa ścigania – postępując racjonalnie i uczciwie – robią wszystko, by sąd mógł kiedyś wydać w tej sprawie wyrok skazujący.

Wierzę, że prokurator, który oskarżył panów B. i Z., był przekonany o słuszności oskarżenia. Sąd uznał, że nie miał racji. A ustne uzasadnienie nieprawomocnego wyroku uniewinniającego, ogłoszone w środę przez Sąd Okręgowy w Warszawie, daje niemało do myślenia. Zwłaszcza jeśli chodzi o szeroko rozumianą działalność prokuratury.

Zwyciężyły ambicje

Waśnie i swary rodzinne na ogół nie wywołują istotnych skutków dla osób trzecich. Ale w tej rodzinie jest odwrotnie. Skutki prokuratorskich swarów budzą niesmak, co od biedy da się przeżyć. Gorzej, gdy podważają wiarygodność prokuratury jako instytucji, a zupełnie źle – gdy szkodzą konkretnemu oskarżeniu. Zwłaszcza gdy swary mają widoczny podtekst ambicjonalny, niezrozumiały dla społeczeństwa.

Kiedy z mediów dowiedziałem się, że dwie prokuratury prowadzą działania w sprawie tego samego zabójstwa, czyli w sprawie zabójstwa szefa policji, uznałem, że dziennikarz się pomylił. Niestety zawiodła mnie wyobraźnia. Okazało się, że w końcowej fazie procesu w sprawie panów B. i Z., w ramach równolegle prowadzonego śledztwa (sic!), znalazły się dowody świadczące o tym, że generała mógł zabić ktoś inny i z zupełnie innych powodów.

Dla zwykłego śmiertelnika taka informacja jest kompletnie niezrozumiała. Zwyciężyły ambicje. Zawiodła informacja. Prokurator generalny to nie arbiter elegantiarum, zresztą ustawa – na szczęście – nie przewiduje, aby mógł rozstrzygnąć, który z jego podwładnych ma rację. Ale powinien panować nad tym, co przenika do mediów, które tylko czekają na takie okazje.

Z prokuraturą jest jak z demokracją. Jest bardzo źle zorganizowana, ale dotąd nikt nie wymyślił niczego lepszego

Doszło do sytuacji, w której prokuratura podważyła zasadność własnego oskarżenia. Waśnie w rodzinie pod nazwą prokuratura powinny pozostać sprawą rodzinną. W tej konkretnej sprawie sama prokuratura – wskazując różnych sprawców i różne pobudki działania – mogła zasiać w umysłach sędziów warszawskich ziarno niepewności.

Strzał do własnej bramki

Nie znam akt „sprawy warszawskiej”. Wiem o niej tyle, ile wyczytałem w gazetach i usłyszałem w telewizji. Okazało się, że dowody przedstawione przez prokuraturę były niewystarczające. Zdarza się, że w takiej sytuacji sąd wydaje wyrok uniewinniający.

Nie znam akt sprawy „łódzkiej”. Chroni je tajemnica śledztwa. Zastanawia mnie jednak, dlaczego prokuratura postanowiła strzelać do własnej bramki i to wtedy, gdy wyrok w sprawie panów B. i Z. był sprawą odległą i otwartą. Innymi słowy, dlaczego nagłośniono bieżące ustalenia dokonane w śledztwie w sprawie o to samo zabójstwo; w śledztwie, które było kontynuowane w innej jednostce prokuratury.

Nie dziwi mnie, że analiza akt śledztwa może naprowadzić śledczych na nowe tropy. Ale spór o to, kto popełnił zbrodnię, wszczęty wewnątrz prokuratury w przeddzień wydania wyroku w zasadzie w tej samej sprawie, nie powinien mieć miejsca. I nie ma znaczenia fakt, że chodzi o jeden z najważniejszych wyroków w historii polskiego sądownictwa.

nie nie dziwi wyrok uniewinniający. Mnie dziwi, że w kilka dni po wniesieniu aktu oskarżenia, co nastąpiło w listopadzie 2009 r., śledztwo w tej samej sprawie zostało przeniesione do Łodzi. Co sprawiło, że w sprawie o tę samą zbrodnię jednocześnie z wniesieniem aktu oskarżenia nie udzielono zaufania oskarżeniu i postanowiono kontynuować śledztwo, tyle że w innej jednostce prokuratury. Bo tylko tak można tłumaczyć te dwa pozostające ze sobą w związku fakty. Czy tak powinna działać prokuratura?

Za cenę przyzwoitości

Prawo karne praktykuję ponad 40 lat. Poznałem setki prokuratorów. Niektórzy z nich zasługują na najwyższy szacunek, za wiedzę, stosunek do stron, profesjonalizm. Ale niestety znam zbyt wielu, którzy nigdy w życiu nie powinni zostać prokuratorami, bo nie mają wystarczających kwalifikacji i predyspozycji.

Jeśli w ciągu 40 lat cztery razy usłyszałem prokuratorski wniosek o uniewinnienie, to znak, że naczelnym zadaniem niemal wszystkich prokuratorów występujących przed sądem jest obrona aktu oskarżenia za wszelką cenę. Także za cenę zwykłej przyzwoitości. Za mojego życia zawodowego nikt nie miał pomysłu, jak naprawić prokuraturę. Bo z nią jest jak z demokracją. Została zorganizowana w sposób najgorszy z możliwych, ale jak dotąd nikt nie postarał się wymyślić lepszego.

Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Zawody prawnicze
Stowarzyszenia prawnicze chcą odwołania Adama Bodnara. Wnioskują do prezydenta
Prawo dla Ciebie
Operowana robotem da Vinci zmarła. Prawnicy tłumaczą, czym jest eksperyment medyczny
Prawo karne
Wyłudził od Romario miliony. Oszust z Biłgoraja wrócił do Polski
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku