Po ośmiu miesiącach oczekiwania sytuacja Andrzeja Seremeta powoli się klaruje. Donald Tusk wprawdzie nie przyjmuje jego sprawozdania z działalności za 2012 r., ale zapowiada, że nie złoży wniosku o odwołanie go z funkcji prokuratora generalnego. Argumentem za pozostawieniem ma być zła ocena pracy prokuratury, a nie samego jej szefa.
Kwestionowana jest też zawartość sprawozdania i forma jego sporządzenia. Szkopuł w tym, że nie ma żadnych wytycznych, jak takie sprawozdanie powinno wyglądać i jakie informacje muszą się w nim znaleźć. Jeśli więc nawet zastrzeżenia do Seremeta i jego dokumentu są uzasadnione, trudno karać kogoś za coś, co źle zrobił, skoro nikt mu nie powiedział, jak zrobić to należy. Tym bardziej że dwa lata temu sprawozdanie wyglądało niemal identycznie i akceptację premiera zyskało.
Trudno też zarzucać Andrzejowi Seremetowi złe kierowanie prokuraturą, skoro on sam ma ograniczone możliwości, by nią sprawnie zarządzać. Brak np. inicjatywy ustawodawczej sprawia, że jeśli nawet chce cokolwiek zmienić, musi prosić ministra sprawiedliwości o poparcie projektu i jego zgłoszenie. To wiąże ręce – uważają prawnicy. Zwracają też uwagę, że niepewna sytuacja prokuratora generalnego rzutuje na kierowaną przez niego formację. A przed tą ostatnią teraz bardzo trudne zadania. W połowie 2015 r. wejdzie w życie zmieniona procedura karna, która wprowadza rewolucyjne zmiany w działaniu prokuratora w trakcie procesu. Do tego trzeba nie tylko przygotować się teoretycznie, ale i przeorganizować całą prokuraturę, utworzyć nowe wydziały, podzielić obowiązki itd. Dużo sprawniej by się to robiło, gdyby sytuacja prokuratury, jej szefa i pracy śledczych była jasna. Albo to, co robi, jest akceptowane i ma to robić dalej, albo się nie sprawdza i powinien odejść.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Andrzej Seremet pozostanie na stanowisku do końca kadencji. Za dwa, trzy miesiące przyjdzie mu rozpocząć prace nad sprawozdaniem z działalności za kolejny 2013 rok. Należy się spodziewać, że potem czekają go kolejne miesiące oczekiwania na werdykt premiera.
Sytuacja powtarza się. Równie długo trwało podejmowanie decyzji przez premiera rok temu. Sprawozdanie prokuratora generalnego za 2011 r. Donald Tusk przyjął również późno – w listopadzie ubiegłego roku. Wcześniej – bo w lipcu – premier zwrócił się do szefa prokuratury o dodatkowe informacje na temat działań organów ścigania w sprawach przestępstw gospodarczych.