To rodzi przeświadczenie, że może jednak coś z tymi adwokatami jest nie tak. Potencjalny klient myśli, że adwokat, który sam ma problemy i chodzi do psychologa, nie będzie go odważnie bronił w sądzie czy przed organami państwa. Niepotrzebnie tak to nagłośniono i zrobiono z tego postulat wyborczy. Rozumiem, że część kolegów i koleżanek ma jakieś problemy, ale to powinno się załatwiać we własnym zakresie. Ja już na aplikacji spotkałem się ze stwierdzeniem mojej patronki, że „adwokat chory jest skończony” (choć wtedy chodziło raczej o chorobę fizyczną).
Gdy pan kandydował pierwszy raz, mówił pan o konieczności obniżenia diet albo wręcz społecznego wykonywania funkcji w samorządzie. To dalej jest pana postulat?
Złożyłem deklarację społecznego pełnienia funkcji dziekana, tj. rezygnacji z diety 10 tys. zł. To kwota wysoka, nawet jak na warszawskie warunki. Złożyłem projekt budżetu, zgodnie z którym od czerwca diety miałyby być niewypłacane pozostałym 13 działaczom samorządu. Tylko członkowie prezydium dostają po te 10 tys., w pozostałych przypadkach jest to od 4,5 do 6,5 tys. Pojawiają się głosy, że praca w prezydium to zajęcie na cały etat. Ale jeśli tak, to kiedy ci ludzie prowadzą kancelarie? Po nocach? Dlatego kwestia zawieszenia diet ma mieć wymiar bardziej symboliczny i ma zacząć dyskusję na ten temat. Na poziomie NRA sekretarz dostaje mniej niż połowę tego, co prezes. W ORA wszyscy dostają równe kwoty. Od 2017 do 2022 r. było to 7 tys. zł, teraz podniesiono je do 10 tys. zł. miesięcznie. Obawiam się, że w przyszłej kadencji pojawią się postulaty, by tę kwotę podnieść do 12 czy 15 tys. zł. A to kwoty, których większość adwokatów w Warszawie nie zarabia. Dodatkowo, wszyscy członkowie prezydium prowadzą kancelarie, z których też mają dochody. To kwestia organizacji pracy, by połączyć zarabianie w kancelarii z działalnością w samorządzie – ale jak ktoś tego nie potrafi, to nie powinien się za tę działalność brać. Umówmy się też – jeśli ktoś dostaje stałą kwotę, to nie ma specjalnej motywacji, by robić więcej. Dlatego uważam, że dziekan powinien dać przykład, pełniąc tę funkcję nieodpłatnie. Co do pozostałych członków – do końca roku można wypracować konsensus i poddać go dyskusji środowiskowej. Nie powinna to być decyzja tylko członków prezydium, lecz całej ORA
I co zrobić z tak zaoszczędzonymi pieniędzmi?
Uważam, że powinniśmy przenieść gratyfikacje finansowe na członków naszej izby. Jest wiele ciekawych pomysłów, które koledzy realizują, a nie dostają za to nic. Gdyby za zgłoszenie takiego pomysłu, który zostanie potem zrealizowany, otrzymywali od 1 do 2 tys. zł, na pewno czuliby się usatysfakcjonowani. A nakład pracy przy tym konkretnym projekcie przewyższa nieraz nakład pracy członków prezydium. Pomijam już, że nieraz pomysły te są przedstawiane jako własne przez członków prezydium, z pominięciem ich faktycznych autorów. Dlatego uważam, że powinniśmy raczej zachęcać członków izby do podejmowania „inicjatyw adwokackich”. Dziś na diety dla członków prezydium i pozostałych ośmiu osób uprawnionych do diet wydajemy ok. 1,4 mln zł rocznie. Nie mam problemu, by zwracano koszty wykonywania obowiązków poza siedzibą ORA, ale diety w obecnej wysokości to za dużo. Są osoby, które robią wszystko, by się dostać do prezydium i te diety uzyskać, choć nie zawsze są odpowiednie na to stanowisko.