Sławomir Zdunek: Złożyłem deklarację społecznego pełnienia funkcji dziekana

Widzę już kilka pól do oszczędności – mówi Sławomir Zdunek, który walczy o przywództwo w stołecznej adwokaturze.

Publikacja: 15.05.2025 18:56

Sławomir Zdunek

Sławomir Zdunek

Foto: tv.rp.pl

Dlaczego zdecydował się pan kandydować na dziekana i to jeszcze tak na ostatnią chwilę?

Uważam, że jest potrzeba mojej kandydatury, bo programy, które przedstawiły kontrkandydatki, nie są w mojej ocenie do końca odpowiednie dla stanowiska dziekana. Dużo w nich ogólnych deklaracji, niemających bardzo często związku z kompetencjami dziekana naszej izby, jak umowa o pracę dla adwokatury czy kwestie reklamy adwokackiej. Nie ma tam konkretów co do tego, jak te cele osiągnąć.

Czytaj więcej

Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska: Chronić tajemnicę adwokacką, dbać o adwokatki w ciąży

Mój program nie jest za to aż tak ambitny, jak koleżanek, ale za to możliwy do zrealizowania. Zwłaszcza w zakresie siedziby ORA. O tym rozmawialiśmy już dziewięć lat temu, gdy dziekanem został Grzegorz Majewski. Znaleziono wtedy wstępnie lokalizację, ale nic z kupna siedziby nie wyszło. Później z deklaracji dziekana Mikołaja Pietrzaka wynikało, że nie zamierza się tym zajmować, bo to wymagałoby podniesienia składki. Teraz okazało się, że mamy 20 mln zł oszczędności, które się dewaluują na nisko oprocentowanych lokatach. Powinniśmy skupić się na kwestii siedziby. Ja byłbym w stanie to zrobić w ciągu tych czterech lat, może nawet szybciej. Wynajmowanie jest kompletnie bez sensu, bo płacimy ok. 700 tys. zł za wynajmowanie siedziby w Al. Ujazdowskich i ok. 600 tys. zł za wynajem pomieszczeń na szkolenie aplikantów. Gdybyśmy mieli własną siedzibę, moglibyśmy kwotę ok. 1,3 mln przeznaczać na bardziej szlachetne cele.

Czy widzi pan w ogóle szanse na wygraną, dołączając tak późno do wyścigu wyborczego?

Czemu nie? Ta kampania, w porównaniu z poprzednimi, była dość nijaka. Koleżanka Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska zgłosiła się już w lutym, koleżanka Agata Rewerska w marcu, a niedługo potem pojawiły się ich strony internetowe z programem. Było też trochę działalności w social mediach, jakieś memy i filmiki, internetowe grupy poparcia, ale to dociera do ograniczonego kręgu osób. Wybory i tak rozstrzygną się na zgromadzeniu.

Mój program nie jest aż tak ambitny, jak koleżanek, ale za to możliwy do zrealizowania. Zwłaszcza w zakresie siedziby ORA

Sławomir Zdunek

Dlatego uznałem, że nie ma potrzeby wcześniejszego zgłaszania się. Kandyduję po raz trzeci, ostateczną decyzję podjąłem w połowie zeszłego tygodnia, a w piątek się zgłosiłem. Uważam, że koleżanki i koledzy powinni mieć jakąś alternatywę, a programy obu koleżanek są bardzo podobne. Ja mam odmienną koncepcję kierowania izbą, bardziej przystającą do aktualnych jej problemów.

Na czym polega ta różnica?

Dużo się mówi o próbach zwolnienia z tajemnicy adwokackiej. Są sytuacje, gdy pozostaje tylko jedno – skarga na sędziego, który zwolnienia dokonał, a nawet wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. A nie wiem, czy kiedykolwiek dziekan lub ORA złożyli taki wniosek. Tymczasem takie skargi są składane przez indywidualnych kolegów i działają, choćby przez wywołanie głębszej refleksji. A samorząd tylko „wyraża zaniepokojenie”, co wymiernych skutków nie przynosi. To, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że w kampanii bardzo nagłośniono pomysł pomocy psychologicznej dla adwokatów. Uważam, że to największy błąd, jaki mógł popełnić kandydat na dziekana.

Dlaczego? Pan się nie zgadza z tym postulatem?

To rodzi przeświadczenie, że może jednak coś z tymi adwokatami jest nie tak. Potencjalny klient myśli, że adwokat, który sam ma problemy i chodzi do psychologa, nie będzie go odważnie bronił w sądzie czy przed organami państwa. Niepotrzebnie tak to nagłośniono i zrobiono z tego postulat wyborczy. Rozumiem, że część kolegów i koleżanek ma jakieś problemy, ale to powinno się załatwiać we własnym zakresie. Ja już na aplikacji spotkałem się ze stwierdzeniem mojej patronki, że „adwokat chory jest skończony” (choć wtedy chodziło raczej o chorobę fizyczną).

Czytaj więcej

Agata Rewerska: Samorząd musi odciążać adwokatów w pracy

Gdy pan kandydował pierwszy raz, mówił pan o konieczności obniżenia diet albo wręcz społecznego wykonywania funkcji w samorządzie. To dalej jest pana postulat?

Złożyłem deklarację społecznego pełnienia funkcji dziekana, tj. rezygnacji z diety 10 tys. zł. To kwota wysoka, nawet jak na warszawskie warunki. Złożyłem projekt budżetu, zgodnie z którym od czerwca diety miałyby być niewypłacane pozostałym 13 działaczom samorządu. Tylko członkowie prezydium dostają po te 10 tys., w pozostałych przypadkach jest to od 4,5 do 6,5 tys. Pojawiają się głosy, że praca w prezydium to zajęcie na cały etat. Ale jeśli tak, to kiedy ci ludzie prowadzą kancelarie? Po nocach? Dlatego kwestia zawieszenia diet ma mieć wymiar bardziej symboliczny i ma zacząć dyskusję na ten temat. Na poziomie NRA sekretarz dostaje mniej niż połowę tego, co prezes. W ORA wszyscy dostają równe kwoty. Od 2017 do 2022 r. było to 7 tys. zł, teraz podniesiono je do 10 tys. zł. miesięcznie. Obawiam się, że w przyszłej kadencji pojawią się postulaty, by tę kwotę podnieść do 12 czy 15 tys. zł. A to kwoty, których większość adwokatów w Warszawie nie zarabia. Dodatkowo, wszyscy członkowie prezydium prowadzą kancelarie, z których też mają dochody. To kwestia organizacji pracy, by połączyć zarabianie w kancelarii z działalnością w samorządzie – ale jak ktoś tego nie potrafi, to nie powinien się za tę działalność brać. Umówmy się też – jeśli ktoś dostaje stałą kwotę, to nie ma specjalnej motywacji, by robić więcej. Dlatego uważam, że dziekan powinien dać przykład, pełniąc tę funkcję nieodpłatnie. Co do pozostałych członków – do końca roku można wypracować konsensus i poddać go dyskusji środowiskowej. Nie powinna to być decyzja tylko członków prezydium, lecz całej ORA

I co zrobić z tak zaoszczędzonymi pieniędzmi?

Uważam, że powinniśmy przenieść gratyfikacje finansowe na członków naszej izby. Jest wiele ciekawych pomysłów, które koledzy realizują, a nie dostają za to nic. Gdyby za zgłoszenie takiego pomysłu, który zostanie potem zrealizowany, otrzymywali od 1 do 2 tys. zł, na pewno czuliby się usatysfakcjonowani. A nakład pracy przy tym konkretnym projekcie przewyższa nieraz nakład pracy członków prezydium. Pomijam już, że nieraz pomysły te są przedstawiane jako własne przez członków prezydium, z pominięciem ich faktycznych autorów. Dlatego uważam, że powinniśmy raczej zachęcać członków izby do podejmowania „inicjatyw adwokackich”. Dziś na diety dla członków prezydium i pozostałych ośmiu osób uprawnionych do diet wydajemy ok. 1,4 mln zł rocznie. Nie mam problemu, by zwracano koszty wykonywania obowiązków poza siedzibą ORA, ale diety w obecnej wysokości to za dużo. Są osoby, które robią wszystko, by się dostać do prezydium i te diety uzyskać, choć nie zawsze są odpowiednie na to stanowisko.

A czy te oszczędności pozwoliłyby na obniżenie składki?

To jest mój postulat, by obniżyć ją teraz do 120 zł, a docelowo do 99 zł miesięcznie. Właściwie już teraz mogłoby to być nawet 110 zł, ale pojawią się zaraz głosy, że już wydano pewne pieniądze i nie można teraz przyjmować budżetu ze zbyt niską składką. Choć oczywiście zawsze można przesunąć pieniądze z innych miejsc. Widzę już kilka pól do oszczędności – choćby stanowisko zastępcy dyrektora biura ORA, które nas kosztuje 350–500 tys. zł rocznie. Ono powinno być zlikwidowane. Wraz z zakupem siedziby będzie to oszczędność co najmniej ok. 1,7 mln zł. By obniżyć składkę, potrzeba oszczędności w wysokości ok. 2 mln zł. Kolejna kwestia to racjonalność wydawania środków. Komisja ds. tajemnicy adwokackiej, która powinna być jedną z podstawowych, dostała budżet w wysokości 5 tys. zł na cały rok. Natomiast komisja ds. współpracy z zagranicą, która nie daje nam dużych korzyści, a opłaca peregrynacje przewodniczącego po Berlinie, Paryżu czy Londynie, generuje znacznie większe koszty. Podobnie komisja ds. ochrony zawodu i zwalczania nieuczciwej konkurencji. Przyznano jej 3700 zł. Jak więc mamy walczyć z kancelariami odszkodowawczymi przy takich środkach? Każdy wydatek powinien być postrzegany przez pryzmat przydatności dla członków izby.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Minęły dwie kadencje

Dlaczego zdecydował się pan kandydować na dziekana i to jeszcze tak na ostatnią chwilę?

Uważam, że jest potrzeba mojej kandydatury, bo programy, które przedstawiły kontrkandydatki, nie są w mojej ocenie do końca odpowiednie dla stanowiska dziekana. Dużo w nich ogólnych deklaracji, niemających bardzo często związku z kompetencjami dziekana naszej izby, jak umowa o pracę dla adwokatury czy kwestie reklamy adwokackiej. Nie ma tam konkretów co do tego, jak te cele osiągnąć.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr